Marcin Wójcik więcej dla nich nie wystąpił. Tam, gdzie spodziewał się śmiechu, słyszał martwą ciszę

Kabarety można uwielbiać, ale są i tacy, których humor w dużej mierze bazujący na stereotypach, nieszczególnie bawi. Dlatego trzeba przyznać, że zadanie rozśmieszania, szczególnie zróżnicowanej widowni, nie należy do najłatwiejszych. Jedną z najpopularniejszych osób, która od lat pracuje nad tym, żeby poprawić humor Polaków, jest Marcin Wójcik, który opowiedział, jak podczas pewnego występu koszmar każdego kabareciarza stał się jego rzeczywistością.

Marcin Wójcik od lat występuje w kabarecie Ani Mru-Mru, a prywatnie jest wielkim fanem sportu. Kabareciarz rozmawiał niedawno z dziennikarzem Wirtualnej Polski o swojej pasji. Przyznał, że układa swój kalendarz występów pod terminarz żużlowej ligi, a na stadionach bywa bardzo często. Wójcik zdradził nawet, że w Lublinie pojawia się na prawie każdym domowym meczu, a także jeździ na wyjazdy Platinum Motoru Lublin w PGE Ekstralidze i niektóre rundy Grand Prix.

Marcin Wójcik opowiedział o występach dla sportowców: "To specyficzna grupa"

Jak się jednak okazuje, zdaniem komika sportowcy nie są najlepszą grupą docelową, jeśli chodzi o żarty, które zdarza mu się opowiadać. Kabareciarz przyznał, że miał okazję występować między innymi dla reprezentacji Polski w piłkę nożną, jednak sportowcy okazali się specyficznymi odbiorcami jego humoru. Kabareciarz przyznał, że już łatwiej byłoby, gdyby słuchacze nie śmiali się z jego występu w ogóle.

"Okazało się, że nasi reprezentanci reagowali śmiechem w momentach, w których zupełnie się tego nie spodziewałem. Opowiadałem te żarty wiele razy, ale nikt nigdy nie śmiał się w momentach, które oni uznali za śmieszne" - opowiada Wójcik. Komik przyznał, że było to dla niego dość trudne doświadczenie. Nic dziwnego, cisza po wygłoszeniu żartu to dla kabareciarza największy koszmar. Ostatecznie Wójcik uznał, że sam też przyczynił się do takich reakcji, źle podał żart i nie miał on odpowiedniego wydźwięku. 

 

Od tamtego czasu Marcin Wójcik nie próbował już bawić grup sportowców. Jednak przyznał, że nie wynika to z urazy po wspomnianym incydencie. Zaznaczył, że na pewno zrobiłby wyjątek dla żużlowców na Gali PGE Ekstraligi, a gdyby faktycznie znowu pojawiła się okazja do występu przed sportowcami, postarałby się solidnie do niej przygotować.

Więcej o: