Programy typu talent show dostarczają widzom wielu emocji i wrażeń. Czasem jednak sytuacja może wymknąć się spod kontroli i nie wszystko pójdzie zgodnie z planem, zwłaszcza gdy trwa emisja na żywo. Tego typu nieprzewidziane zdarzenie miało miejsce w półfinałowym odcinku 16. edycji brytyjskiego "Mam talent". Upadek Anta McPartlina mógł skończyć się tragedią.
Gośćmi półfinałowego odcinka byli zwycięzcy 3. edycji "Britain’s Got Talent", zespół Diversity. Gdy zakończyli swój spektakularny występ, prowadzący chcieli równie efektownie podziękować im za show. Wbiegli na scenę, lecz niestety nie wszystko poszło tak, jak to zaplanowali. W pewnym momencie Ant McPartlin poślizgnął się i zaliczył bolesny upadek na plecy.
Członkowie grupy od razu ruszyli prezenterowi na ratunek, pomagając mu się podnieść. Choć sytuacja wyglądała naprawdę groźnie, to McPartin starał się robić dobrą minę do złej gry, obracając całe niefortunne zdarzenie w żart. Stwierdził nawet, że to wszystko wina "śliskiej sceny". Dobry nastrój nie opuszczał także jurorów, którzy widząc to, zareagowali śmiechem. — Czy z twoją kością ogonową jest wszystko dobrze? — dopytywała Amanda Holden. — Myślałem, że w tym czasie popuściłem w spodnie. Ale nic się nie stało, więc możemy kontynuować — mówił nieco mniej rozbawiony McPartlin, próbując zachowywać się profesjonalnie.
Nagranie z upadku Anta McPartlina szybko trafiło do sieci, stając się hitem wśród internautów. Choć większość widzów było rozbawionych sytuacją, to niektórzy przejęli się zdrowiem prezentera. W związku z licznymi pytaniami, które pojawiały się pod wpisami programu w mediach społecznościowych, stacja postanowiła wydać krótkie oświadczenie.
Nie martwcie się. Ant ma się dobrze
— poinformowała produkcja programu we wpisie opublikowanym na koncie "Britain's Got Talent" na Twitterze. Wygląda na to, że Ant McPartlin miał naprawdę dużo szczęścia i nie poniósł żadnych poważnych obrażeń.