Serial "M jak miłość" od ponad 20 lat cieszy się ogromną sympatią i zainteresowaniem widzów. Produkcja stała się przepustką do świata show-biznesu dla wielu młodych, utalentowanych aktorów. Franciszek Przybylski był jednym z nich. To właśnie on wykreował postać syna Marty Mostowiak, Łukasza. Choć wróżono mu karierę, nastolatek niespodziewanie usunął się w cień. Dziś staje po drugiej stronie kamery jako operator i asystent reżysera. Teraz zdobył się na osobiste wyznanie, zdradzając, jak rola w telenoweli wpłynęła na jego życie.
Franciszek Przybylski opublikował na Instagramie osobisty wpis, w którym wrócił wspomnieniami do czasów udziału w "M jak miłość". Z produkcją był związany w latach 2000 - 2006, co oznacza, że gdy po raz pierwszy stanął przed kamerą, miał zaledwie 7 lat. Początkowo udział w serialu sprawiał mu ogromną frajdę i lubił być w centrum zainteresowania. Szybko jednak poznał nie tylko blaski, ale i cienie sławy. Rówieśnicy, a nierzadko również ich rodzice, twierdzili, że chełpi się rolą w produkcji. Wielu zarzucało mu, że się wywyższa, przez co zaczęło doskwierać mu poczucie winy.
Jest dla dziecka bardzo krzywdzące, kiedy wmawia mu się, że jego potrzeba uwagi to jego chęć lub potrzeba bycia lepszym od kogoś innego. […] Czułem się winny temu, że ktoś czuje i myśli, że jest ode mnie 'gorszy'.
— stwierdził we wpisie, dodając, że choć udział w "M jak miłość" wpłynął na jego życie i ukształtował go jako człowieka, to przez długi czas wypierał wszystkie wspomnienia związane z serialem.
W dalszej części wpisu były aktor wyjawił, że tylko dzięki terapii zrozumiał, że nie ma nic złego w chęci rozwijania swoich pasji i zainteresowań, a dążenie do bycia lepszą wersją siebie nie oznacza, że traktuje się innych z wyższością. Przyznał również, że wcale nie przeszkadza mu fakt, że dla wielu wciąż jest tym samym chłopcem, którym był, występując w "M jak miłość". Ma to dla niego bowiem dużo głębsze znaczenie.
Zaczynam doceniać i pielęgnować w sobie to, że na wiele rzeczy wciąż patrzę dziecięcym spojrzeniem. Nie chcę, nie lubię i mam dosyć udawania, że wszystko wiem albo, że wszystko rozumiem
— napisał Przybylski, dodając, że choć za dwa miesiące, 5 sierpnia 2023 roku, skończy 30 lat, to dopiero teraz czuje, że zaczyna być odpowiedzialny za siebie i swoje życie. Stwierdził, że prawdziwa dorosłość jest możliwa tylko wówczas, gdy zaakceptujemy swoją przeszłość i dzieciństwo. "Właśnie wtedy, kiedy zaczynamy w pełni akceptować i z czułością przytulamy się jako dziecko, to dopiero możemy zacząć być dorośli i starać się być odpowiedzialni" — skwitował.