Od kilku dni głośno jest o aferze związanej z 60. edycją festiwalu. Mało brakowało, a Doda nie wystąpiłaby w Opolu. Na początku tygodnia zapłakana i roztrzęsiona opowiadała w relacji na Instagramie, że podczas prób reżyser koncertu w wulgarny sposób wyzywał piosenkarkę. Reżyser w oświadczeniu przeprosił Dodę, a TVP odsunęła go od realizacji występu artystki. Nie była to jednak pierwsza głośna afera związana z festiwalem w Opolu.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Pierwsza poważna afera podczas festiwalu w Opolu wydarzyła się już podczas drugiej edycji. W 1964 roku artyści odmówili pojawienia się na scenie. Powodem była zmiana sposobu wypłacania wynagrodzeń. Mało brakowało, a trzeciego dnia nie doszłoby do żadnych występów. Organizatorom na szczęście udało się namówić artystów do występu.
W 1985 roku muzycy z zespołu T.Love zjawili się na scenie pod wpływem alkoholu. Nie chcieli opuścić sceny po zakończonym występie, Muniek Staszczyk w trakcie zaprezentował wulgarny napis na kurtce. – Rzeczywiście byliśmy wtedy nawaleni. To był szczeniacki i głupi wybryk – przyznał po latach.
W Opolu artyści wielokrotnie musieli zmagać się z kłopotami z fryzurą i strojami. Te często nie przypadały do gustu organizatorom, a przede wszystkim ówczesnym władzom. W 1969 roku długowłosy Tadeusz Nalepa usłyszał, że "z takimi włosami nie wystąpi". Podczas koncertu Miry Kubasińskiej i zespołu Breakout realizator pokazywał więc wyłącznie wokalistkę. Fryzura sprawiła też problemy Stanowi Borysowi cztery lata później. W 1970 roku spore kontrowersje wywołał strój Haliny Frąckowiak, która postanowiła wystąpić w wyjątkowo kusej kreacji wykonanej z blachy.
Skandali nie brakowało też przed laty. Jeden z głośniejszych dotyczy konfliktu między Marylą Rodowicz a Urszulą Sipińską. Podczas Festiwalu w Opolu w 1977 roku miało nawet dojść do rękoczynów. Zaczęło się od informacji, że Sipińska przygotowuje podobny układ choreograficzny do tego, który miała zamiar zaprezentować Rodowicz. Artystka zjawiła się więc na próbie, na której zaczęła parodiować koleżankę z branży. – Urszula się zezłościła i rzuciła w Marylę bodajże truskawką ze stojącego na scenie stołu z warzywami i owocami, który był dekoracją – wspominała dziennikarka Maria Szabłowska. W końcu doszło do "rękoczynów", a wokalistki... zaczęły okładać się kapeluszami.
Nie była to jedyna taka sytuacja, do której miało dojść za kulisami festiwalu. W 2015 roku prasa grzmiała o bójce między Donatanem a menedżerem Michała Szpaka. Artysta zwyciężył w konkursie Premier, w którym rywalizował też Donatan w duecie z Marylą Rodowicz. Menedżer miał podobno rzucić kilkoma niewybrednymi słowami w kierunku piosenkarki, co nie spodobało się producentowi. Donatan postanowił bronić honoru artystki przy pomocy pięści.
Donatan stanął w mojej obronie, byłam obrażana. Zachował się po męsku. Za kulisami czasem dzieją się ciekawe sytuacje
- komentowała na Facebooku całe zdarzenie nieobecna wtedy Rodowicz. Do całej sytuacji i komentarza artystki odniósł się też menedżer Michała Szpaka. W oświadczeniu przekazanym redakcji Plotka podkreślił, że "przebieg i przyczyny zdarzenia były zupełnie inne".
Uznanie p. Maryli Rodowicz dla męskości Donatana i jego sposobów rozwiązywania problemów nie jest do końca zrozumiałe, ale być może nie musimy rozumieć wszystkiego.