Michael Grimm w szpitalu przebywa już od ponad tygodnia - lekarze ciągle nie wiedzą, co mu dokładnie dolega. Jego żona Lucie Zolcerva-Grimm postanowiła poinformować fanów, co się dzieje z muzykiem. W bardzo emocjonalnym nagraniu na Instagramie wyjaśniła, że wokalista miał problemy ze zdrowiem już od kilku miesięcy. Wielu z jego wielbicieli zauważyło, że w ostatnim czasie "zdecydowanie brakowało mu sił, przez co nie był w stanie zagrać odpowiednio koncertów".
Sytuacja była w miarę stabilna, ale na początku czerwca stan zdrowia Grimma drastycznie się pogorszył. Wtedy jego żona zdecydowała, że zabierze go do szpitala. "Wyglądał chorowicie, aż pewnego dnia niespodziewanie odebrało mu siły. Ledwo mógł chodzić, nie był w stanie utrzymać głowy w pionie, a kiedy go o coś pytałam, nie potrafił od razu odpowiedzieć, był bardzo zdezorientowany" - opisała objawy.
W szpitalu objawy przybrały na sile. Zgodnie z relacją żony, wokalista "zaczął bredzić, pojawiły się drgawki, a jego ciśnienie krwi ciągle rosło". Lekarze umieścili go oddziale intensywnej terapii, gdzie przebywa do tej pory.
"Lekarze dla bezpieczeństwa podłączyli go do respiratora i podali dużo leków, żeby zapobiec wylewom i zatrzymaniu akcji serca. Dobra wiadomość jest taka, że udało się ustabilizować sytuację na tyle, że Michael oddycha już sam, bez pomocy respiratora. Jego organizm przeszedł przez wiele w ostatnim tygodniu, lekarze ciągle trzymają go w stanie śpiączki farmakologicznej, by nie doszło do wylewów i żeby ustabilizować ciśnienie krwi". Zolcerva-Grimm dodaje, że medycy ciągle nie znają przyczyny choroby.
Żona Grimma pozostaje wdzięczna za opiekę i dodaje, że jej mąż musi nie tylko odzyskać przytomność, ale czeka go też fizjoterapia. Po tygodniu w śpiączce jego organizm bardzo osłabł, a nieużywane mięśnie trzeba będzie przywrócić do normalnego funkcjonowania. "Michael stracił też tymczasowo głos, po tygodniu pod wentylatorem będzie musiał przejść rehabilitację strun głosowych. Konieczna będzie również psychoterapia, by pomóc mu wrócić do zdrowia. To wszystko może zająć sporo czasu" - tłumaczy.
Michael Grimm pieniądze wygrane w "Mam talent" przeznaczył na zakup domu dla swojej babci i dziadka, którzy zostali bezdomni po tym, jak huragan Katrina pochłonął cały ich dobytek. Przyznał też, że jako osoba nieśmiała z natury nie był w stanie poradzić sobie z nagłą sławą. Przytłoczony medialnym szumem wycofał się na kilka lat, przez co jego kariera straciła rozpęd.