David Rush to jeden z ekspertów w branży technologicznej, a przez lata związany był z firmą Cradlepoint. Mężczyzna postanowił porzucić stateczną pracę za biurkiem i postanowił całe swoje życie poświęcić nietypowej pasji – biciu rekordów Guinnessa. Swój ostatni wyczyn postanowił zrobić na scenie "Mam talent".
Więcej ciekawych artykułów ze świata telewizji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>
Uczestnik ma na swoim koncie już ponad 180 rekordów, a jeden z nich udało mu się już wcześniej pobić w najpopularniejszym programie talent show na świecie. Otóż to David Rush wystąpił już w 15. edycji programu, gdzie razem z Terrym Crewsem rozrywali podkoszulki na czas. Sam występ jednak bardzo nie spodobał się jurorom, którzy postanowili nie dać mu szansy na dalszy udział w programie.
Jak widać, mężczyzna musi mocno się trzymać zasady "po trupach do celu", ponieważ w tym roku postanowił ponownie wystąpić na scenie "Mam talent". Od razu wspomniał o tym, że długo myślał o tym, co zaprezentuje, ponieważ tym razem chciał się wpasować w gusta jurorów.
"Jak sprawić, żeby Howie Mandel dał mi 'TAK' w 'Mam talent'? Wystarczy sprawić, że pobije on ze mną rekord" – stwierdził. Pomimo dobrego nastawienia, jego wielki entuzjazm szybko został zgaszony. Albowiem uczestnik zapowiedział, że pobije rekord w zbijaniu "żółwika". Simon Cowell jedynie głośno wzdychnął, gdy usłyszał tę wypowiedź.
David Rush zaprosił na swój pokaz oficjalnego przedstawiciela Księgi Rekordów Guinnessa, który był odpowiedzialny za dopilnowanie wszystkich wymogów. Do pobicia rekordu musiał zbić "żółwika" ponad 273 razy. Mężczyźnie oczywiście udało się pobić kolejny rekord, ale ponownie nie przeszedł do kolejnego etapu "Mam talent".
Po rozpoczęciu występu, pozostała trójka jurorów od razu wcisnęła swoje czerwone przyciski. Jedynie Mandel tego nie zrobił, ponieważ był zaangażowany w występ uczestnika. "To był rekord, ale nie był w żaden sposób ciekawy" – podsumował Simon Cowell, mówiąc, że nie widzi tutaj czegokolwiek, co mógłby poddać ocenie.