Na nowy sezon "Black Mirror" musieliśmy czekać cztery lata i twórca produkcji Charlie Brooker zapowiadał, że warto było. Zdecydowanie tak, choć są i lepsze, i gorsze elementy. Widziałam na razie cztery z pięciu odcinków i muszę przyznać, że jest o czym dyskutować - i to jest największa siła tego serialu.
Pierwszy odcinek nosi tytuł "Joan jest okropna" i jego gwiazdą, która niewątpliwie może przyciągnąć także tych, którzy do tej pory nie sięgnęli po "Black Mirror", jest Salma Hayek. Gra siebie samą - sławną aktorkę, która gra w nowym serialu "Joan jest okropna". To, co niezwykłe, to to, że akcja opowiada życie prawdziwej zwyczajnej Joan, i to niemal w czasie rzeczywistym. Ma taką samą fryzurę, takie same dylematy, tylko że... jest wredniejsza niż w rzeczywistości. Muszę przyznać, że na pierwszy rzut oka można uśmiechnąć się, gdy na ekranie po włączeniu serwisu streamingowego przez postaci odcinka pojawia się czerwone "S" łudząco podobne do znajomego "N", ale im dalej w las, tym bardziej złowieszczo wygląda. Pytanie do tych, którzy już odcinek widzieli: jak bardzo przestrzega przed kwestią czytania umów i panowania nad własnym wizerunkiem, a jak umiejętnie przygotowuje nas do tego, co być może czeka nas szybciej niż się spodziewamy?
O tym, jak z morderców robimy gwiazdy, rozmawiamy już od jakiegoś czasu. Dyskusja na ten temat przetoczyła się choćby przy okazji true crimowego miniserialu Netfliksa "Dahmer – Potwór: Historia Jeffreya Dahmera", oprotestowanego przez wielu bliskich ofiar mordercy. Z autorem kryminałów, thrillerów i podcastu "Zbrodnia na poniedziałek" Wojciechem Chmielarzem także o tym rozmawiałam. - Jestem coraz bliżej tego podejścia, że trzeba rozmawiać głównie jednak o ofiarach. Dla mnie najważniejszą książką z tego gatunku jest "Pięć. Nieopowiedziane historie kobiet zamordowanych przez Kubę Rozpruwacza" [autorstwa Hallie Rubenhold - red.] - mówił Chmielarz, chwaląc tę pozycję za pokazanie życiorysów ofiar.
Choć Brooker często sięga w "Czarnym lustrze" po elementy sci-fi, to chętnie także wykorzystuje horror do pokazywania nam rzeczywistości i tego, w którą stronę zmierzamy, w krzywym zwierciadle. W drugim odcinku, zatytułowanym "Loch Henry" możemy rozpoznać m.in. znanego z komedii "Cztery wesela i pogrzeb" Johna Hannaha, ale jego bohater jest na drugim planie. Na pierwszym jest właśnie ludzka fascynacja true crime, której (wydaje się, że szczególnie w ostatnich latach) uległo wiele milionów osób. Odcinek opowiada o młodej parze filmowców, która przyjeżdża do małego szkockiego miasteczka, by przy okazji podróży zawodowej odwiedzić matkę jednego z nich. Na miejscu jego dziewczyna namawia jednak chłopaka, że powinni zrobić dokument o szokujących wydarzeniach, które miały tu miejsce lata temu. Ciężko było po tym odcinku zasnąć.
Bardzo mocno obsadzony jest "Beyond The Sea" , którego akcja rozgrywa się w alternatywnej wersji 1969 roku. Uwaga, spoiler: przyznam, że inspiracja zabójstwami "Rodziny" Charlesa Mansona, którą widzimy w tym odcinku, to dla mnie było już trochę za dużo.
Ogólnie trzeci odcinek, dający wiele możliwości interpretacyjnych, skupia się na dwóch mężczyznach wysłanych zostali na niebezpieczną misję techniczną, podczas której są od siebie zależni. W tych rolach pojawili się Aaron Paul i Josh Hartnett, którym partnerują na planie m.in. Kate Mara i Rory Culkin. Pewnie wiele osób uzna właśnie ten odcinek za najbardziej wstrząsający. Ja postawiłabym go mniej-więcej na równi z "Loch Henry", a na pewno dużo dużo wyżej niż kolejny, zatytułowany "Mazey Day". Tutaj mamy pastisz(?) na kulturę celebrytów i pogoń za sensacją. Cofamy się do początku XXI wieku (a dokładnie kwietnia 2006 roku) i obserwujemy pracę paparazzi, polujących (słowo użyte nieprzypadkowo) na zdjęcie znanej aktorki. O ile ostatnie ujęcia są mocne, to przewidywalne, i mam wrażenie, że tym razem niewiele nowego można wyciągnąć do dyskusji. Choć zdaję sobie sprawę, że jako dziennikarka mogę być o krok dalej w rozmowie o prywatności celebrytów, więc i ten odcinek może znaleźć fanów.
Przede mną jeszcze "Demon 79", w którym twórcy cofają się do 1979 roku. Spokojna sprzedawczyni żyjąca w północnej Anglii dowiaduje się w nim, że musi zrobić coś niewyobrażalnie potwornego, żeby zapobiec katastrofie. To jedyny odcinek, którego scenariusz Brooker napisał nie sam, a we współpracy z Bishą K. Ali. Liczę na ciekawe doświadczenie, bo choć na Rotten Tomatoes (serwisie zbierającym opinie o filmach i serialach) nowy sezon "Black Mirror" ma od recenzentów 75 proc. pozytywnych opinii, to ten konkretny na razie jest oceniony na 100 (podobnie jak "Beyond the Sea").