"Noce i dnie" to adaptacja powieści Marii Dąbrowskiej. Dramat z 1976 roku wyreżyserował Jerzy Antczak, a historia przedstawia losy dwóch pokoleń rodziny Niechciców, które żyją w Polsce pod zaborami. Chociaż realizacja dzieła trwała dwa i pół roku i postawiła przed twórcami wiele wyzwań, ostateczny efekt okazał się na tyle zadowalający, że obraz odniósł duży sukces.
"Noce i dnie" zdobyły szereg nagród takich jak Złote Lwy Gdańskie na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych oraz Srebrnego Niedźwiedzia dla Jadwigi Barańskiej na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie. Film znalazł się również w ścisłej czołówce dzieł nominowanych do Oscara dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego. Wiele ciepłych słów na temat swojej gry aktorskiej usłyszał po premierze Jerzy Bińczycki.
Aktor znany później jako Rafał Wilczur ze "Znachora", który miał wówczas na koncie role w "Janosiku", filmie "Sól ziemi czarnej" czy "Życie rodzinne", wcielił się w jedną z głównych ról. Zagrał Bogumiła Niechcica, męża Barbary. Dziś trudno sobie wyobrazić, że rola Bińczyckiego mogła przypaść komuś innemu, jednak przed rozpoczęciem zdjęć do "Nocy i dni", Jerzy Antczak chciał zaangażować w produkcję Stanisława Jasiukiewicza.
Aktor był znany z roli Ulricha von Jungingena w "Krzyżakach". Jasiukiewicz odmówił reżyserowi ze względu na swój stan zdrowia. Zmarł na raka trzustki w 1973 roku.
"Niezwykła prawość i lojalność kazały Jasiukowi ustrzec mnie przed katastrofą, bo przecież mógłby odejść w czasie realizacji filmu" - pisał Antczak w książce "Noce i dnie mojego życia". "W czasie kręcenia ślubu Barbary i Bogumiła przyszedł do kościoła Wizytek. Stał cicho w nawie bocznej i łzy płynęły mu po policzkach. Ktoś mnie odwołał. Kiedy wróciłem, już go nie było. Umarł w dniu, w którym kręciliśmy scenę z nenufarami" - wyjawił reżyser.