"Milionerzy". Odpadł po pierwszym pytaniu, pokonał go łabędzi śpiew. "Pozostaje palić się ze wstydu"

W historii teleturnieju "Milionerzy" nierzadko zdarzało się, że pozornie proste pytanie eliminowało uczestnika szybciej, niż można było podejrzewać. Tak było w jednym z odcinków 10. sezonu, gdy polonistę pokonał... związek frazeologiczny.

"Milionerzy" od 1999 roku regularnie przyciągają nie tylko uczestników marzących o zdobyciu głównej nagrody, lecz także widzów przed telewizorami. Dotarcie do miliona nie jest jednak łatwe, dotąd główna wygrana padła bowiem zaledwie pięć razy. Uczestników często zżera stres i nawet pozornie proste pytanie może sprawiać spore trudności. Takich przykładów w historii teleturnieju było wiele.

Zobacz wideo Pytania, które mocno zaskoczyły uczestników teleturnieju "Milionerzy". Odpowiedzielibyście na nie?

Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

"Milionerzy". Odpadł po pierwszym pytaniu. "No cóż. Bywa i tak..."

W 498. odcinku "Milionerów" jednym z uczestników był polonista z wykształcenia, na co dzień zajmujący się testowaniem gier. To jemu najszybciej udało się odpowiedzieć na pytanie eliminacyjne i tym samym zasiadł na fotelu gracza. Jego radość nie trwała jednak długo. Już bowiem pierwsze pytanie za 500 zł sprawiło mu sporo trudności. A kłopot z udzieleniem poprawnej odpowiedzi może dziwić ze względu na studia, jakie ukończył. Jak brzmiało?

Łabędzi śpiew oznacza:
A. coś niemożliwego,
B. coś pięknego,
C. coś ostatniego,
D. duże kłopoty.

Uczestnik chwilę rozmyślał nad odpowiedzią, szybko jednak uznał, że skoro łabędzie kojarzone są z czymś pięknym, to zaznaczy odpowiedź B. Niestety, ta okazała się błędna, poprawną odpowiedzią było bowiem "coś ostatniego", a konkretnie ostatnie dzieło artysty kończące karierę. - Yyy... No cóż. Bywa i tak - skwitował Hubert Urbański, który po wszystkim podziękował uczestnikowi za "krótką grę".

Pytanie o "łabędzi śpiew" pokonało polonistę. Szybko pożegnał się z programem

Fragment odcinka pojawił się na profilu teleturnieju na Facebooku. Choć w komentarzach nie brakowało rozbawienia, a nawet zszokowania, niektórzy fani bronili uczestnika, winą za nieudany występ obarczając stres.

Można na to spojrzeć nieco inaczej. Ilu potencjalnym zawodnikom nie udaje się nawet zakwalifikować do gry o milion. To, że jemu udało się usiąść na tym sławnym fotelu, już powinno być uznane za wielki sukces.
Polonista? Nie do wiary!
Ostatnia sekunda w programie. Przykre, ale prawdziwe. Pozostaje palić się ze wstydu.
Brak słów.
Więcej o: