Na jednym z przesłuchań do programu "Mam talent" pojawiła się Erica Coffelt. Na co dzień 36-latka mieszka w Nevadzie i pracuje jako logopedka. Kiedy kończy zajmować się pacjentami, tańczy.
Coffelt poruszaniem w rytm muzyki zainteresowała się dzięki swojej córce. Przyznała w rozmowie z jurorami, że nie doskonaliła nigdzie swojego talentu i uczyła się całkiem sama. Gdy publiczność usłyszała o tym fakcie, po sali przeszedł szmer podziwu i zaciekawienia.
Tancerka wykonała w studiu własny układ do utworu "Pump it up" Joe Buddena oraz "Drop" Magoo i Timbalanda. Zaskoczyła wszystkich swoją energią i oryginalnymi ruchami. Publiczność nie mogła wyjść z podziwu podobnie jak część jurorów i prowadzący program Terry Crews.
Występ Coffelt był lekki, zabawny i zaskakujący. Zasłużyła na owację na stojąco, chociaż absolutnie się ich nie spodziewała. Na scenie polały się łzy wzruszenia. "To zawsze było moje marzenie. Zaczęłam tańczyć podczas pandemii, żeby urozmaicić czas mojej córce. Pokochała to, więc ćwiczyłam dalej" - wyznała tancerka po występie, z trudem powstrzymując płacz.
"Będę z tobą szczera. Jak weszłaś na scenę, nie dawałam ci szans. Jesteś zaskakująco dobra. Spodziewałam się kompromitacji, ale wypadłaś fantastycznie. To wyjątkowy moment w tym programie" - przyznała Sofia Vegara. Simon Cowell stwierdził, że właśnie o takie emocje chodzi w programie "Mam talent".
"Chcę zobaczyć, jak rozwiniesz się dalej" - zadeklarowała Heidi Klum. Z kolei Howie Mandel podkreślił, że energia i radość Coffelt jest zaraźliwa. 36-latka jednogłośną decyzją jury przeszła do kolejnego etapu rywalizacji.