Anna Kalczyńska była związana z TVN-em przez ponad dwie dekady. Najpierw prowadziła serwisy informacyjne oraz magazyny na antenie TVN24. W 2014 roku dołączyła do grona prezenterów "Dzień Dobry TVN". Wszystko zmieniło się, gdy pod koniec czerwca 2023 roku wraz z czworgiem innych dziennikarzy straciła posadę. Teraz ujawniła kulisy zwolnienia.
Dziennikarka zorganizowała na Instagramie live’a, podczas którego odniosła się do zakończenia współpracy z TVN-em. Przyznała, że ostatni rok w redakcji był zarówno dla niej, jak i dla wielu jej kolegów bardzo trudny, a widmo zmian było bliższe niż kiedykolwiek. – Zmiany, które nastąpiły, nie wzięły się znikąd, te napięcia w redakcji istniały od lat, więc ten rok był trudny i naprawdę męczący – opowiadała, dodając, że choć potrzebowała odpoczynku, to nie przypuszczała, że po wakacjach nie będzie mieć do czego wracać. – Muszę sobie to wszystko poukładać na nowo – mówiła. Przyznała, że początkowo decyzja władz stacji była dla niej szokiem, lecz dziś usiłuje to zrozumieć. Akceptacja tego jest jednak procesem, który wymaga czasu. – To nie są decyzje, które uderzają bezpośrednio we mnie na przykład, tylko wiązały się z takim, a nie innym pomysłem redakcji na to, co dalej i że nie ma w tym pomyśle miejsca dla mnie – tłumaczyła.
Fani byli ciekawi, czy mimo zwolnienia śledzi rozwój "Dzień Dobry TVN" i poczynania byłych współpracowników. Kalczyńska przyznała otwarcie, że nie, bo format nie trafia w jej potrzeby i nie przekazuje interesujących ją treści. Ponadto darzy go sentymentem, dlatego nie potrafi oglądać kolejnych wydań bez emocji, które jednak wciąż w niej buzują. – Nie chcę psuć sobie swoich wspomnień nowym oglądem rzeczywistości, w której mnie już nie ma – wyjaśniła szczerze.
Wielu zastanawiało się, co było przyczyną nagłego rozwiązania umowy. Dziennikarka wyjaśniła, że wbrew spekulacjom nie wpłynął na to żaden konflikt czy jej niekompetencja. Podkreśliła, że powodem była tylko i wyłącznie wizja nowej dyrektor programowej, która krok po kroku dąży do odświeżenia flagowych programów stacji. – Dla mnie to było totalne zaskoczenie. Nie wyjaśniono mi, co się wydarzyło, dlaczego. (…) A ja nie pytałam. Moja rozmowa z kierownictwem "Dzień dobry..." była bardzo krótka. Kiedy dowiedziałam się, że mają taki plan wobec mnie, to po prostu podziękowałam i wyszłam. Po co tutaj przedłużać – wspominała, dodając, że najbardziej dotknęło ją to, że pomimo wielu lat pracy w stacji nie otrzymała żadnej alternatywnej propozycji, przez co poczuła się niedoceniona. – Nie pojawiła się żadna propozycja dla mnie i szczerze mówiąc, to chyba zabolało mnie najbardziej. (…) Ale bez żalu – dodała.
Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Dziennikarka już wzięła się do pracy i aktualnie jest na etapie tworzenia nowego projektu, którym ma zamiar podbić przestrzeń internetową. Wyznała, że od lat uważnie przygląda się temu, jak telewizja traci popularność. Widzów stale ubywa, zwłaszcza młodszej publiczności, dlatego zamierza wykorzystać ten fakt, by rozpocząć działalność w internecie. Na razie jednak nie chce zdradzać szczegółów związanych z tym przedsięwzięciem.