Już od najbliższego poniedziałku na antenie Polsatu pojawią się zupełnie nowe formaty show, których w Polsce jeszcze nie było. Podstawową produkcją, na którą stawia stacja, jest naturalnie program z Dodą: "Doda. Dream Show". Ale zainwestowano też w zagraniczne formaty, znane od lat w USA: "Temptation Island" i "The Real Housewives".
Mieliśmy okazje obejrzeć wszystkie trzy produkcje przedpremierowo. Na co warto czekać, a co lepiej przełączyć? Sprawdźcie.
"Temptation Island" to randkowa odmiana uwielbianych ostatnio przez Polaków bikini show. Cztery pary wyjeżdżają do greckiej willi, żeby sprawdzić swoje związki. "Pomagać" mają randki z atrakcyjnymi singlami i singielkami. Pomysł jest prosty jak budowa cepa, a uczestnicy wyjątkowo ludzcy i bardzo podobni do zwykłych obywateli.
'Temptation Island Polska' - uczestnicy Fot. materiały prasowe Polsat
Polsat na pokazie prasowym zaprezentował co prawda tylko pierwszy odcinek, ale już po nim wiadomo, że przydałoby się więcej. To program dla miłośników dram, pięknych krajobrazów i pięknych ludzi. Zniechęcać może sposób emisji. W przeciwieństwie do "Love Island" zdecydowano się na cotygodniowe pojedyncze odcinki - to nie sprzyja zapamiętaniu uczestników i wczuciu się w ich problemy. Jeśli lubicie dziewczyny w bikini i chłopaków w slipkach, a kiedy widzicie kłótnie w cudzych związkach, to wyciągacie popkorn - sprawdźcie "Temptation Island Polska" - emisja już od środy 6 września o godzinie 21:05.
Kiedy w telewizji pojawiły się pierwsze "prawdziwe żony" z USA, ich przepych był przepychem przez wielkie P. Oglądaliśmy milionerki z Miami, New Jersey, Nowego Jorku, Beverly Hills... Łatwiej wymienić amerykańskie miasta, w których nie nakręcono show, niż te, które doczekały się swoich "żon". Ponieważ program wyciekł poza Stany, musiał w końcu, po 17 latach, trafić i do Polski.
'The Real Housewives. Żony Warszawy' Fot. materiały prasowe Polsat
Nasze polskie milionerki oczywiście szpanują bogactwem, ubierają się w Versace, jeżdżą bentleyami i pływają jachtami. I pewnie gdyby ten program powstał dziesięć lat temu, jeszcze wzbudzałby odpowiedni zachwyt wymieszany z zazdrością. Ale dzisiaj? Nie mówię, że każdy z nas ma już własną motorówkę zacumowaną w prywatnym porcie w Giżycku, ale posiadanie własnej kliniki w Dubaju czy marki odzieżowej chyba na nikim nie robi już wrażenia - połowa Instagrama tak ma (choć naturalnie nie my). Jeśli jednak lubicie popatrzeć, jak bogate osoby kłócą się i ocierają łzy banknotami, z pewnością spodobają się wam "Żony Warszawy". Emisja również w środy o godzinie 20:05.
Na pokazie prasowym Polsat zaprezentował też pierwszy odcinek najnowszego show z Dodą w roli głównej: "Doda. Dream Show". Program ma dokumentować przygotowania wokalistki do jej najnowszej - i podobno ostatniej - trasy koncertowej.
Pomysł zobaczenia "od kuchni", jak przygotowuje się takie przedsięwzięcie, jest sam w sobie bardzo ciekawy. Doda również świetnie wie, co robi - jako jedna z pierwszych w Polsce próbowała robić show na poziomie światowym. Niestety, przez lata nikt tego nie doceniał, prócz najbardziej zagorzałych fanów - spektakularne koncerty Dody były robione za polskie budżety: choć nadal ogromne, jak na nasze warunki, to i tak o wiele mniejsze niż te, którymi dysponują gwiazdy za granicą.
'Doda. Dream Show' Fot. materiały prasowe Polsat
W "Doda. Dream show" zobaczymy jednak nie tylko tę profesjonalną stronę wokalistki, lecz także tę bardzo nieprofesjonalną, a wręcz toksyczną. Produkcja cieszy się, że był to program zupełnie bez dubli, z minimalnym scenariuszem i bez ingerencji w to, co Doda powie i zrobi. Niestety, wokalistka już w pierwszym odcinku pokazuje, jak traktuje swoich współpracowników i jak bezkrytycznie podchodzi do samej siebie - jednocześnie krytykując wszystkich wokół. Jeśli "Temptation Island Polska" zostawiło mnie z poczuciem "głupie, ale może wciągnąć", a "Żony Warszawy" z "trochę nuda", tak "Doda. Dream Show" to wyłącznie postępujące uczucie zdenerwowania na Dorotę Rabczewską. Jest XXI wiek i pewne zachowania w stosunku do ludzi, z którymi się pracuje, są nie do przyjęcia - nieważne, czy jesteś gwiazdą, czy też nie.
Nie sądzę, żebym chciała dowiedzieć się więcej o Dodzie po pierwszym odcinku jej programu. Chyba raczej im mniej wiem, tym lepiej - po co się niepotrzebnie denerwować? Wam proponuję obejrzenie przynajmniej jednego odcinka i sprawdzenie, po której stronie będziecie - czy po stronie Dody, wiecznie niedocenianej gwiazdy, której wszyscy rzucają kłody pod nogi, czy też jednak współpracowników, którzy odpowiadają za realizację jej pomysłów, ale do dyspozycji mają mizerne środki. Emisja już w najbliższy poniedziałek o godzinie 20:05.