Gdy zaproponowano jej rolę w serialu "Ranczo", myślała, że się przesłyszała. "Coś strasznego"

"Ranczo" było prawdziwym fenomenem w polskiej telewizji. Perypetie mieszkańców Wilkowyj przyciągały przed ekrany tłumy. Wśród nich była babka zielarka, w którą wcielała się Grażyna Zielińska. Jak wspomina pracę na planie? To i wiele więcej zza kulis produkcji zdradziła w rozmowie z Plejadą.

"Ranczo" to dziś serial kultowy. Gdy po ponad dekadzie zniknął z anteny, widzowie z rozrzewnieniem wspominali zawiłe losy i życiowe perypetie bohaterów. W obsadzie pojawiła się plejada największych gwiazd, u boku których występowali aktorzy, wcielający się w drugoplanowe, lecz nie mniej znaczące, role. Mowa m.in. o Grażynie Zielińskiej, która grała babkę zielarkę Zofię. Wszystkie odcinki są dostępne na vod.tv.pl.

Zobacz wideo Elżbieta Romanowska o tym, dlaczego powrót serialu "Ranczo" nie jest możliwy. Do dziś ma wpisanego Piotra Pręgowskiego w telefonie jako "mąż"

Gdy dowiedziała się jaką postać zagra w "Ranczo" była w szoku. Nie tak to sobie wyobrażała

Grażyna Zielińska udzieliła wywiadu Plejadzie, w którym z ogromnym sentymentem wspominała pracę na planie "Ranczo", ujawniając przy tym wiele tajemnic zza kulis produkcji. Wszystko zaczęło się w teatrze w Płocku, gdzie poznała aspirującego reżysera, Wojtka Adamczyka. Gdy rozpoczął przygotowania do serialu, wpadł na pomysł, by obsadzić ją w roli zielarki. Początkowo nie była jednak przekonana. – Usłyszałam, że mam wcielić się w wioskową babkę. Myślałam, że się przesłyszałam. (...) Byłam wtedy świeżo po pięćdziesiątce, a oni chcieli, żebym zagrała babkę. Coś strasznego! No ale nie wybrzydzałam i nie wydziwiałam – wspominała. Ostatecznie scenariusz ją zachwycił, a pierwszoligowi aktorzy sprawili, że zdecydowała się zaangażować w projekt. Dziś twierdzi, że gdyby odmówiła, to "żałowałaby tego do końca życia".

Po sukcesie pierwszego sezonu błyskawicznie rozpoczęto pracę nad kolejną serią, lecz postać Zielińskiej, jako jedna z niewielu, nie została uwzględniona przez scenarzystów. – Nawet pies z kulawą nogą się mną nie zainteresował – opowiadała, dodając, że w tamtym czasie miała poczucie, że "jest koszmarną aktorką" i to przesądziło o jej losach w serialu. – Byłam przekonana, że to moja wina. Że tragicznie zagrałam i dlatego mnie już nie chcą. Nie ukrywam, że mocno to przeżyłam. (...) Czułam ból w sercu – mówiła z goryczą. W międzyczasie zagrała jednak w filmie "Ranczo. Wilkowyje", a później pojawiła się w kolejnych sezonach serialu.

Dostała reprymendę od reżysera. Ten dzień jest jednym z nielicznych, które źle wspomina

Zielińska pracę na planie serialu wspomina niemal wyłącznie pozytywnie. Cieszyła ją obecność aktorów, których ceni, a możliwość spędzania z nimi czasu była dla niej przywilejem. Tak było i wtedy, gdy poznała Franciszka Pieczkę. – Miałam możliwość siedzieć z nim w jednym barobusie i jeść krupnik. O Jezusie! Aż trudno w to uwierzyć! Jadłam zupę z prawdziwym panem Pieczką – opowiadała. Do swojej pracy podchodziła zawsze z ogromnym zaangażowaniem. Choć przed dniami zdjęciowymi długo się przygotowywała, to nie zawsze wszystko szło po jej myśli.

Zdarzały się dni, gdy nie potrafiła odnaleźć się przed kamerą. Jeden z nich do dziś wspomina z zażenowaniem. – Grałam scenę z Solejukową, czyli Kasią Żak, i cały czas się myliłam. W pewnym momencie Wojtek Adamczyk krzyknął do mnie: "Buba, to już jest 38. dubel". Myślałam, że spalę się ze wstydu. (...) Głupio było mi komukolwiek na oczy się pokazać – wspominała. Na koniec wyjawiła, że podczas realizacji 10. sezonu wszyscy aktorzy wiedzieli już, że to ich ostatnie chwile na planie. Przyznała, że później kilkukrotnie padał pomysł przywrócenia serii czy stworzenia filmu "Ranczo. Zemsta wiedźm", do którego scenariusz napisał przed śmiercią Andrzej Grembowicz. Ostatecznie jednak na planach się skończyło i nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić.

Więcej o: