W "Czarnych chmurach" był kapitanem Knothe. Mówił, że z aktorstwa "wyleczyło" go SB

Choć w serialu "Czarne chmury" grał postać jednoznacznie negatywną, dzięki roli kapitana Knothe zyskał sporą rozpoznawalność. Pod koniec lat 80. zniknął z ekranów, ale problemy w karierze pojawiły się już kilka lat wcześniej. Jak wspominał, z aktorstwa "wyleczyła" go Służba Bezpieczeństwa.

"Czarne chmury" w reżyserii Andrzeja Konica zadebiutowały w 1973 roku i natychmiast podbiły serca widzów. Przygody pułkownika Krzysztofa Dowgirda popularnością cieszą się do dziś, a wielu fanów wciąż wraca z nostalgią do ulubionego serialu. Pierwsza taka produkcja z nurtu płaszcza i szpady w polskiej telewizji dała rozpoznawalność takim aktorom jak Leonard Pietraszak, Elżbieta Starostecka czy Stanisław Niwiński. Popularność dzięki "Czarnym chmurom" zyskał też Maciej Rayzacher.

Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Zobacz wideo Przypadkowe sceny filmowe, które stały się kultowe i które zna cały świat - czy znasz je i Ty? [MUSIMY O TYM POGADAĆ]

Grał śmiertelnego wroga pułkownika Dowgirda. Przez to... nie chciano mu sprzedać mleka

W serialu wcielał się w postać kapitana Knothe. Rola okrutnego i bezwzględnego śmiertelnego wroga głównego bohatera, pułkownika Dowgirda, dała mu rozpoznawalność, ale nie zawsze fani "Czarnych chmur" reagowali pozytywnie. Zdarzały się niezręczne chwile. - Po emisji serialu, który okazał się olbrzymim hitem, spotykały mnie różne, dość zabawne afronty. Doszło nawet do tego, że w sklepiku, gdzie codziennie kupowałem świeże mleko, pani Jadzia nie chciała mi go sprzedać, bo ścigałem jej ukochanego pułkownika Dowgirda - żartował. Zanim jednak trafił do obsady serialu, pojawił się w kilku innych kultowych i znanych produkcjach.

Maciej Rayzacher zniknął z ekranów na kilkanaście lat. Z aktorstwa "wyleczyła" go Służba Bezpieczeństwa

Maciej Rayzacher debiutował w 1959 roku w filmie "Lunatycy". Trzy lata później skończył łódzką filmówkę. Po studiach wrócił do rodzinnej Warszawy. W latach 60. i 70. pracował w stołecznych teatrach, występował także w filmach i serialach jak "Stawka większa niż życie", "Kolumbowie", "Zaraza" czy "Dom". Trzy lata po występie w "Czarnych chmurach" dołączył do Komitetu Obrony Robotników. Zaangażowanie w działalność opozycyjną w okresie PRL miało swoje konsekwencje dla jego kariery. - Z aktorstwa skutecznie "wyleczyła" mnie pewna instytucja o nazwie Służba Bezpieczeństwa - opowiadał na łamach "Życia na Gorąco". Jak wspominał wprost, zablokowano mu dostęp nie tylko do ról w filmach i telewizji, lecz także w teatrze. W czasie stanu wojennego był internowany, po 1983 występował jeszcze w kilku produkcjach. W końcu karierę aktorską porzucił na rzecz działalności społecznej, był m.in. radnym dzielnicowym na warszawskiej Ochocie. Do grania powrócił w 2009 roku, po 19 latach przerwy. Zagrał w serialu "Popiełuszko. Wolność jest w nas", w 2017 roku zagrał w filmie "Wyklęty". 

Maciej Rayzacher ma dziś 83 lata. Choć od premiery "Czarnych chmur" minęło już 50 lat, fani wciąż potrafią rozpoznać go na ulicy, choć niektórzy zastanawiają się, skąd kojarzą jego twarz. - Trochę mnie to dziwi, bo przecież teraz wyglądam inaczej. Mój bohater to postać jednoznacznie negatywna, wulgarny typ, słowem: czarny charakter, stąd chyba łatwiej go było zapamiętać - żartował w jednym z wywiadów.

Więcej o: