Katarzyna Warnke jest jedną z tych aktorek, która otwarcie mówi o kwestiach światopoglądowych. Dwa lata temu, gdy rozpoczął się kryzys migracyjny na granicy Białorusi z Unią Europejską udzieliła wywiadu portalowi Pomponik, w którym nie przebierała w słowach.
Więcej ciekawych artykułów ze świata telewizji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>
"Nie mówię o otwarciu granic, bo jestem oskarżana o to, że chcę otworzyć i wpuścić wszystkich. Absolutnie nie. Od tego jest państwo polskie, żeby zorganizować obozy przejściowe i żeby wysłać kogo trzeba do domu i dać azyl tym, dla których mamy miejsce (...) Jak sobie siebie wyobrażę w tym lesie to trudno mi nie płakać. Nie mogę tego inaczej nazwać, jak ludobójstwem" – stwierdziła Katarzyna Warnke.
To wystarczyło, żeby aktorką zainteresowała się redakcja "Wiadomości" TVP1, która wykorzystała jej wypowiedź do stworzenia propagandowego materiału uderzającego w artystów, którzy nie są przychylni narracji partii rządzącej. Dodatkowo Warnke pojawiła się wtedy na jednym z pokazów mody z kartką, na której widniał napis "stop torturom na granicy".
Materiał pod patetycznym tytułem "Pseudoelita atakuje polskich bohaterów" rozpoczęła Danuta Holecka słowami: "Ohydne i bardzo krzywdzące określenia ze strony niektórych celebrytów kierowane są w stronę polskich żołnierzy i funkcjonariuszy strzegących naszej granicy. Wulgarnie obrażani są ci, którzy pilnują naszego bezpieczeństwa".
W dalszej części nagrania reporter "Wiadomości" przeprowadził sondę uliczną, w której pytał ludzi, co sądzą o emocjonalnej wypowiedzi Barbary Kurdej-Szatan, która również była wówczas krytycznie nastawiona do działań polskich władz oraz o tym, co powiedziała aktorka znana z roli w "Kobietahc mafii". "Katarzyna Warnke sugeruje nawet, że funkcjonariusze Straży Granicznej dokonują ludobójstwa" – grzmiał autor materiału, Adrian Borecki.
Podczas niedawnej premiery filmu "Teściowie 2", na której pojawiła się Warnke, redakcja Pomponika postanowiła przypomnieć tę sprawę i zapytać ją, jak ocenia po latach swój "debiut" w "Wiadomościach":
Zdarzyło się tak. No i dobrze, mam nadzieję, że to rodzi konfuzję. W ogóle jestem zdania, że należy rozmawiać. Mam nadzieję, że po wygranych wyborach przez tę opcję, na którą stawiam, zaczniemy w końcu normalnie rozmawiać. Wszyscy mamy pewne przekonania, potrzeby, ale przede wszystkim musimy się zjednoczyć. Ten dialog jest niezbędny – stwierdziła aktorka.
W dalszej części wypowiedzi skupiła się na obecnej kondycji tzw. mediów publicznych. Poruszyła także temat innych aspektów życia, na które duży wpływ miał w ostatnich latach rząd PiS-u. "Myślę, że świat jest ciągle taki sam, możemy mówić o mediach, które zostały zawłaszczone. Tam jest strasznie dużo kłamstwa i naginania prawdy. Mówimy też o edukacji, pisaniu na nowo podręczników. Myślę, że to jest katastrofa dla Polski" – podsumowała Katarzyna Warnke.