Afera wizowa elektryzuje polskie społeczeństwo, a politycy opozycji wskazują, że to największa afera XXI wieku, z którą mierzy się Polska. Rząd całkowicie bagatelizuje sprawę, a jak donosiła w zeszłym tygodniu Wirtualna Polska, politycy obozu rządzącego dostali specjalne instrukcje, w jaki sposób mają odpowiadać na pytania dziennikarzy. Krótko mówiąc, mają odwracać kota ogonem i atakować dalej Donalda Tuska.
Więcej ciekawych artykułów ze świata telewizji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>
Okazuje się, że podobne zalecenia mogli dostać także pracownicy telewizji rządowej. Chociaż od wielu lat wspierają polityków rządu i wybielają ich jakiekolwiek przewinienia, to w ostatnich dniach ich zawziętość jest o wiele bardziej intensywna. Przykładem może być ostatni odcinek programu publicystycznego "Minęła dwudziesta", który prowadzi Ewa Bugała.
Jedną z gościni była wiceprezes PSL Urszula Pasławska. Polityczka postanowiła wspomnieć o aferze wizowej, o której od wielu dni rozpisują się także zagraniczne media. "Za 5 tys. dol. można było kupić wizę, tak mówią... " – powiedziała Pasławska i są to jedne z niewielu słów, które widzowie mogli dokładnie usłyszeć, ponieważ prowadząca bardzo szybko przeszła do kontrofensywy, atakując ją.
Bugała przerwała posłance partii opozycyjnej, agresywnie zadając jej kolejne pytania, nie dając jednocześnie dojść rozmówczyni do słowa. W końcu pracownica telewizji narodowej nie wytrzymała napięcia w studiu i zarzuciła Pasławskiej mówienie nieprawdy, kontrargumentując to słowami:
W Telewizji Polskiej trzeba mówić prawdę.
Jednym z gości programu był także polityk PiS-u Błażej Poboży, który także postanowił przystąpić do ataku. "Ja tylko przypomnę, że jesteśmy w trybie wyborczym i każde kłamstwo może spowodować proces w trybie wyborczym" – powiedział podsekretarz stanu w MSWiA, co można odczytać jako próbę zastraszenia Pasławskiej.
Na jego słowa w żaden sposób nie zareagowała Ewa Bugała, która obok Magdaleny Ogórek jest jedną z tzw. kobiecych twarzy TVP Info. Dzięki temu Poboży mógł dalej atakować Pasławską, nieustannie ją "poprawiając". Kiedy ta mówiła o "informacji", ten przerywając jej, mówił o "dezinformacji". Zaczął też sugerować, że ogląda zły kanał i "nie wie, jaka jest prawda".
W studiu panował niewyobrażalny hałas, a widzowie programu z pewnością nie wynieśli z niego zbyt wiele. Z udostępnionego u góry nagrania można wynieść, jak zauważyła posłanka PSL-u, że afera wizowa to jeden z najbardziej czułych punktów przedstawicieli władzy, którym coraz trudniej jest umywać ręce od problemu.