- Zaczynamy ten dzień nietypowo. Przed fabryką kłamstw. To tutaj telewizja rządowa przygotowuje każdego dnia materiały, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, a mają wspierać partię rządzącą w kampanii – tymi słowami Donald Tusk rozpoczął konferencję przed siedzibą TAI.
Więcej ciekawych artykułów ze świata telewizji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>
Później nawiązał do piątkowego orędzia marszałka Senatu, Tomasza Grodzkiego, które zostało wyemitowane w TVP1. "Miliony Polek i Polaków, którzy mają tylko dostęp do 'informacji', propagandy wytrwarznej w tej fabryce kłamstw, dowiedziało się dzięki temu orędziu o kilku zasadniczych faktach". I właśnie wtedy na konferencji zjawił się prezenter mediów narodowych, Michał Rachoń, który znany jest ze swoich kontrowersyjnych pomysłów.
W tym momencie gwiazdor TVP przebił chyba wszystkie swoje dotychczasowe działania i zaczął się awanturować. W ogóle nie reagował na wezwania Tuska, polityków PO i obecnych współpracowników o wyciszenie się i spokój. Wykrzykiwał pytania m.in. o wiek emerytalny i jego spotkanie z Władimirem Putinem na sopockim molo, ale nie były one dobrze słyszalne, z powodu braku mikrofonu.
Prezenter mediów narodowych nie chciał odejść i zaczął wszczynać awanturę. Politycy Platformy Obywatelskiej odpowiadali mu, żeby zaprosił Tuska do studia, wtedy dostanie odpowiedzi. Rachoń jednak nic sobie z tego nie robił i w pewnym momencie doszło nawet do przepychanek z jego udziałem i liderem Agrounii, Michałem Kołodziejczakiem.
Towarzyszący Tuskowi Kamila Gasiuk-Pihowicz, Borys Budka i inni przedstawiciele PO wezwali policję, ale przez kilkanaście minut przed TVP nie pojawił się żaden funkcjonariusz. Po zakończeniu konferencji były premier stwierdził, że w pewien sposób jest wdzięczny zakłócającemu konferencję Rachoniowi, który swoim zachowaniem idealnie pokazał, na czym polega propaganda i typ funkcjonariusza partyjnego za ogromne pieniądze.
44-letni prezenter pochodzi z Trójmiasta i w przeszłości był koszykarzem. Szybko jednak stwierdził, że sport nie może być jego podstawowym zajęciem, a od młodości interesował się także polityką, jest absolwentem politologii na Uniwersytecie Gdańskim. Po zakończeniu studiów miał być zbliżony do środowiska Platformy Obywatelskiej, ale w 2002 roku został działaczem Prawa i Sprawiedliwości.
Od lipca 2008 do stycznia 2012 był rzecznikiem prasowym Prawa i Sprawiedliwości w Sopocie, angażując się w referendum w sprawie odwołania prezydenta Sopotu, Jacka Karnowskiego w maju 2009 roku. Ponadto w tym czasie podczas pobytu Władimira Putina w sopockim hotelu Sheraton, Rachoń w stroju penisa jako aktywista protestował przeciwko jego wizycie w Polsce.
Później rozpoczął karierę jako dziennikarz. Początkowo pisał dla "Gazety Polskiej", powiązanym z nim dziennikiem "Gazeta Polska Codziennie", miesięcznikiem "Niezależna Gazeta Polska – Nowe Państwo" i portalem niezalezna.pl. Później przyszła pora na prawicową telewizję – w 2013 roku zaczął prowadzić programy w TV Republika, a po objęciu władzy przez PiS dostał się do Telewizji Polskiej, a później także do Polskiego Radia.
Na swoim koncie ma wiele skandali związanych ze swoją działalnością w mediach. Najgłośniejszym jest wydanie programu "Woronicza 17" z 13 maja 2018 roku, kiedy politycy PO, Nowoczesnej i PSL wyszli ze studia, w ramach bojkotu dziennikarza i programu, określając go mianem rzecznika partii rządzącej. Wkrótce potem przedstawiciele tych partii zarzucili Rachoniowi uprawianie propagandy i domagali się jego odsunięcia od prowadzenia programu.
Tak się jednak nie stało i Rachoń dalej bryluje jako jeden z największych gwiazdorów publicystyki TVP. Jego styl prowadzenia programów przypomina ten z amerykańskiej telewizji FOX News, która znana jest ze wspierania polityków partii republikańskiej. W ostatnim czasie Rachoń wyprodukował serial dokumentalny "Reset", który rzekomo ma obnażyć domniemane związki Donalda Tuska z Władimirem Putinem i Rosją. Jednak w serialu znajduje się mnóstwo nieścisłości i jest tylko kolejnym propagandowym tworem wspierającym narrację partii rządzącej.