Wybór Szymona Hołowni na marszałka Sejmu to najchętniej omawiany temat z polskiej polityki w ostatnim tygodniu. W czwartek o 20 wyemitowano jego pierwsze telewizyjne orędzie, w którym nawiązał m.in. do poniedziałkowego głosowania, w którym posłowie nie wyrazili zgody na objęcie przez Elżbietę Witek z PiS funkcji wicemarszałkini.
Więcej ciekawych artykułów ze świata telewizji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>
Po wysłuchaniu przemówienia Monika Olejnik poprosiła o skomentowanie go przez swoich gości. Michał Wójcik z Suwerennej Polski, który był ministrem-członkiem Rady Ministrów w drugim rządzie Mateusza Morawieckiego, pozwolił sobie na przytyk w stronę politycznego debiutanta. Stwierdził, że było to najprawdopodobniej najkrótsze orędzie w historii Polski, po czym prowadząca wtrąciła:
Lepiej powiedzieć mniej, niż nic nie mówić przez dziesięć minut.
Polityk Zjednoczonej Prawicy odpowiedział, że w orędziu brakowało mu tylko tego, aby Szymon Hołownia wskazał konkretną osobę z klubu parlamentarnego PiS-u, która zostanie zaakceptowana na stanowisko wicemarszałka Sejmu.
Następnie zaczął bronić Elżbiety Witek, która jego zdaniem bardzo dobrze piastowała stanowisko marszałkini Sejmu przez ostatnie lata. Tutaj również prowadząca szybko wkroczyła do akcji. Stwierdziła, że posłowie Prawa i Sprawiedliwości w poniedziałek niezbyt ochoczo bronili swojej kandydatki.
W dalszej części programu wiele rozmawiano na temat nieprawidłowości z udziałem marszałkini Sejmu, które działy się podczas obrad w poprzednich kadencjach Sejmu. W połowie programu atmosfera w studiu była jeszcze bardzo dobra, ale w drugiej połowie "Kropki nad i" robiło się coraz bardziej gęsto.
W ostatnich minutach "Kropki nad i" żywo dyskutowano o pozyskaniu unijnych środków z KPO oraz o samej Unii Europejskiej. Wtedy Monika Olejnik postanowiła spytać swojego gościa ze Zjednoczonej Prawicy, co to jest "chamstwo niemieckie". Przypomnijmy, że w poniedziałek Jarosław Kaczyński skierował te słowa w stronę Donalda Tuska i jego partii.
Michał Wójcik po chwili ciszy poprosił o wyjaśnienie. Gdy wszystko stało się dla niego jasne, postanowił odbić piłeczkę. Stwierdził, że Donald Tusk uważa Zjednoczoną Prawicę za złodziejów. Prowadząca nie dała za wygraną i powtórzyła pytanie, oczekując konkretniejszej odpowiedzi. To jednak nie sprawiło, że usłyszała satysfakcjonujące ją słowa. Powtórzyła ponownie: "Jaki to jest rodzaj chamstwa?".
Polityk Zjednoczonej Prawicy nadal nie wiedział, jak ma odpowiedzieć na pytanie i zasłaniał się twierdzeniami, że Donald Tusk nie obraził się za te słowa. A następnie powiedział, że taki jest "dyskurs" i powrócił do tematu Unii Europejskiej, której przyszły kształt chcą według niego narzucić Niemcy. Wówczas Monika Olejnik stwierdziła, że program dobiega końca, na co Michał Wójcik zareagował krzykiem:
Ale dlaczego musimy kończyć, kiedy mówię coś ważnego?
Prowadząca dała mu chwilę na dokończenie myśli, a atmosfera w studiu coraz bardziej przypominała tę z targowiska. Michał Wójcik ubolewał nad tym, że w przeszłości wyśmiewano go w tym programie, a teraz "na stole leżą już przygotowane zmiany traktatów". To wszystko podsumował Krzysztof Śmiszek stwierdzeniem:
Pan jest dowodem na to, że istnieje coś takiego jak chamstwo pisowskie, a nie chamstwo niemieckie.
To jeszcze bardziej rozwścieczyło polityka Suwerennej Polski, który zaczął mówić pod nosem, co było trudne do zrozumienia przez widzów. Wówczas prowadząca zaczęła się żegnać z widzami, ale nie mogła pozostawić bez komentarza zachowania Michała Wójcika. Na samym końcu dodała: "Panie ministrze, naprawdę... Dziękuję".