Dla Daniela Borzewskiego udział w "The Voice of Poland" był bardzo dużym wyróżnieniem, ale nie było to dla niego pierwsze doświadczenie z kamerami. W 2019 roku zdobył tytuł Mistera Polski i od tamtej pory sumiennie buduje swój wizerunek w sieci.
Więcej ciekawych artykułów ze świata telewizji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>
W muzycznym talent show TVP trafił do drużyny Lanberry, która początkowo stała murem za swoim podopiecznym. Spotkało się to z krytyką widzów programu, ponieważ ich zdaniem w programie obecni byli uczestnicy z o wiele lepszymi predyspozycjami wokalnymi.
Przygoda Borzewskiego w "The Voice of Poland" nie była łatwa, ponieważ już na etapie ćwierćfinałów jurorzy wprost mówili o błędach, które popełnia, to dzięki głosom widzów udało mu się dotrzeć aż do półfinału. Wówczas wykonał na scenie utwór swojego autorstwa, co spotkało się z nieprzychylnym komentarzem Barona:
- Szanuję cię, chłopie, za odwagę. Jesteś postacią, która na pewno będzie zapamiętana w tej edycji, tylko zastanawiam się, czy o takie zapamiętanie ci chodzi, bo z jednej strony ilość wsparcia, jakie otrzymujesz z głosowania, oznacza, że masz za sobą potężną grupę entuzjastów – powiedział.
- Z drugiej strony okazuje się, że polaryzujesz i rozgałęziasz naszą publiczność na dwa obozy, bo to, co dzieje się w internecie, świadczy o zupełnie innej perspektywie, innym nastawieniu dotyczącym twojego miejsca tutaj. Zastanawiam się, czy w ten sposób chcesz być zapamiętany, a przede wszystkim, jak się z tym czujesz, bo cały czas śpiewasz, a ja chciałbym, żebyś coś powiedział – dodał.
Mister Polski nie pozostał mu dłużny i postanowił szczerze odnieść się do słów jurora. - Nie jestem tutaj po to, aby robić wrogów i dzielić ludzi. Jestem tu dla siebie. Jestem pierwszy raz na scenie jako wokalista, więc dla mnie to też jest zaskoczenie. Jestem mega wdzięczny, bo nie byłem świadom tego, że mam takie wsparcie wśród widzów. Sprawdzam siebie jako wokalista, bo jako tancerz byłem już na niejednej scenie. Tak mi przyszło, może inni wokaliści mają inne możliwości bycia na scenach mniejszych, na mnie trafiło, że mam to doświadczenie zdobywać tutaj i po prostu to robię – tłumaczył się Borzewski
Gdy emocje po programie już opadły, redakcja Plotka postanowiła skontaktować się z już byłym uczestnikiem 14. edycji "The Voice of Poland" i poprosić go o komentarz. Wyznał, że nie czuje się sprawiedliwie potraktowany i jest mu przykro, że nikt nie odniósł się do piosenki jego autorstwa.
Byłem w szoku. Wzruszony, kończąc na scenie swój singiel "W Tobie dom", usłyszałem krytykę z ust Barona, która w ogóle nie miała nic wspólnego z moim występem. Żaden z trenerów też nie odwołał się do mojej piosenki, która uważam, że jest dobra. Jestem też świadom tego, że moje półfinałowe wykony były najlepsze, jeśli chodzi o przygodę w tym programie. Trenerzy niestety tego nie skomentowali, ale widzowie i internauci już tak, więc to jest moim zdaniem wartościowe.
- To jest program telewizyjny, trenerzy są głowami tego programu, więc uważam, że zanim coś się powie, powinno to być dobrze przemyślane. To, co Baron powiedział w moją stronę, było słabe… Według mnie dołączył do grona hejterów, którzy uaktywnili się podczas programu "TVoP". Nie wiem, czy miał świadomość tego, że gdyby trafił na osobę o słabej psychice, mógłby ją strasznie skrzywdzić. Ja potrafię sobie wszystko przetrawić w głowie, ale mimo to takie słowa z ust trenera nie powinny być wypowiedziane publicznie na scenie – dodał.
Na sam koniec wypowiedzi odniósł się też do uszczypliwych słów Barona, który sparafrazował tekst piosenki "Niepokonani" zespołu Perfect. - A temat zejścia ze sceny… to już cios poniżej pasa, ale Baronie, ja na tę scenę dopiero wszedłem, wiec zamierzam długo z niej nie schodzić – podsumował Boszewski.