Pierwsze Męskie Granie odbyło się w 2010 roku i z imprezy, która na początku wydawała się jednorazową przygodą, przekształciło się w cykliczne wydarzenie na stałe wpisane w letni kalendarz koncertowy. Jak do tego doszło? Elementów decydujących o sukcesie formuły jest kilka. A najtrafniej o nich mówią chyba właśnie muzycy, którzy w ciągu ostatnich 10 lat współtworzyli to wydarzenie.
Krzysztof Zalewski jest autorem największego hitu Męskiego Grania, piosenki "Początek", która w dwa lata zebrała już ponad 102 mln wyświetleń na Youtubie. Sam skromnie mówi, że nie spodziewał się takiego sukcesu, bo utwór napisał bez większego ciśnienia w kilka godzin. Dodaje też, że bez udziału Dawida Podsiały i Korteza to pewnie nie byłby taki przebój. Zalewski z Męskim Graniem związany jest od lat - pierwsze koncerty w ramach trasy grał już w 2013 roku - wygrał wtedy Nowe Męskie Granie. Już w 2014 roku Andrzej Smolik wcielił go do świeżo utworzonej Męskie Granie Orkiestry.
Zalewski zagrał w "Elektrycznym", a rok później też w "Armatach". Słuchacze w komentarzach pod tymi hymnami często pisali, że ktoś powinien wpuścić go na wokal, a kiedy go zabrakło - pytali, czemu go nie ma. Zalewski faktycznie zrobił sobie rok przerwy od trasy, na dwa lata zniknął z MGO, by w 2018 roku rozbić bank swoim "Początkiem" i oczarować swoimi partiami w "Sobie i Wam" z 2019 roku. Jak widać, miał czas się zastanowić, co takiego Męskie Granie ma, czego nie mają inni.
W wywiadzie z Łukaszem Kamińskim, jeszcze w 2015 roku, Krzysztof Zalewski przyznał, że "Męskie Granie Orkiestra to spotkanie samych liderów, to jak drużyna narodowa". I wyjaśnił, czym ta trasa jego zdaniem różni się od wszystkich innych festiwali:
Od bardziej komercyjnych festiwali różni się tym, że tu nie ma za dużo radiowych gwiazd. Artyści dobierani są z klucza bardziej ambitnego. To również świetne narzędzie promocyjne dla muzyków mniej znanych. Ważne jest to, że występują sami polscy wykonawcy. Tu nie ma złudnego poczucia, że te kilkadziesiąt tysięcy osób pod sceną przyszło zobaczyć akurat ciebie, gdy tymczasem większość niecierpliwie czeka np. na Snoop Dogga.
Zauważył też, że pomysłodawcom trasy sponsorowanej przez Żywca udało się znaleźć ten tajemniczy "związek X", który przesądza o tym, co przyciąga ludzi tak tłumnie na kolejne koncerty:
Jakość i zaskakujące połączenia często zamieniające się w sceniczną magię są wyróżnikiem tej trasy.
Ciekawe rzeczy miał w tym zakresie też do powiedzenia Fisz Emade, który w Męskim Graniu gra już od 2011 roku - nagrał wtedy razem z ojcem, Wojciechem Waglewskim, Lechem Janerką, Spiętym i Leszkiem Możdżerem hymn "Kobiety nam wybaczą". Potem tak naprawdę nie pojawił się w trasie z Męskim Graniem tylko raz - w 2016 roku. On z kolei w rozmowie z Łukaszem Kamińskim zauważył: - Każde Męskie Granie było nieco odmienne. Każde było nowym wyzwaniem, już choćby przez sam fakt, że zmieniał się skład muzyków - podsumował swój udział w projekcie. Co ważniejsze, porównał tę imprezę z innymi festiwalami i zauważył:
Na regularnych festiwalach ludzie bawią się na poszczególnych koncertach, przechodzą z jednej sceny pod drugą, muszą wybierać między artystami. Na Męskim Graniu na jednej scenie zachowana jest ciągłość. Choć większość ludzi przychodzi zobaczyć finałowy koncert, to zainteresowana jest wszystkim, co do finału prowadzi.
- Na Męskie Granie inaczej też reagują sami artyści, wiedzą, że te ich koncerty są o tyle wyjątkowe, że nie powtórzą się w takiej konfiguracji. Co więcej, Męskie Granie poświęcone jest tylko polskiej muzyce, co zdecydowanie odróżnia tę imprezę od innych - podkreślił też wymownie, dokładnie wskazując kolejny element przyczyniający się do wyjątkowości Męskiego Grania. Tomasz Organek, który swoją przygodę z trasą zaczął od wygranej w konkursie dla młodych zespołów, a później kilkukrotnie został dyrektorem muzycznym MGO, zwrócił uwagę na to, że dla artystów udział w projekcie jest wyjątkowy z jeszcze jednego powodu. W wywiadzie z radiową Trójką zauważył:
Męskie Granie przekształciło się w wielką machinę, która działa coraz lepiej. Rzeczywiście, główna część to koncerty polskich zespołów, ale zwieńczeniem każdego koncertu jest występ zespołu Męskiego Grania Orkiestry, podczas którego przypominamy klasyki. To są piękne wieczory, na scenie pojawia się kilkanaście osób, które na co dzień ze sobą nie współpracują, a można je połączyć ich w jeden kolektyw.
Natalia Przybysz, zanim pierwszy raz wystąpiła na Męskim Graniu w 2017 roku, w wywiadzie z Kultura.gazeta.pl przyznała, że bardzo się emocjonuje tym debiutem: "Odwiedziłam tylko jedno Męskie Granie w Warszawie i mam wrażenie, że jest to gruba impreza. Dlatego cieszę się". Towarzyszący przez lata Męskiemu Graniu z ramienia radiowej Trójki Piotr Stelmach z kolei zauważył:
Męskie Granie to koncerty, na których nawet najwięksi artyści, którzy nie muszą nikomu nic udowadniać, mają dorobek, pozycję i autorytet, mają prawdziwą, nieudawaną tremę przed wyjściem na scenę.
Nie bez powodu Jarek Szubrycht z "Gazety Wyborczej" jeszcze w 2019 roku napisał, że "bez Męskiego Grania polski rynek koncertowy i kondycja co najmniej kilku ważnych polskich muzyków wyglądałyby dziś znacznie gorzej". Dziennikarz trafnie wskazał, że projekt dużo zawdzięcza temu, że pierwszy dyrektor artystyczny wydarzenia, Wojciech Waglewski, zaprosił nie tylko znanych muzyków, ale też tych, którzy jego zdaniem powinni być znani. I ta idea Męskiemu Graniu towarzyszy przecież do dziś.
Szubrycht przypomina też, że dzięki MG mamy w Polsce dużo lepszą jakość koncertowych doświadczeń. To dzięki tej wędrującej trasie przyszedł kres panujących przed 10 laty standardami imprez - w niepamięć poszły takie niedoróby jak pstrokata scenografia z "oklapłych balonów" i reklamowych banerów, kiepskie oświetlenie i byle jakie nagłośnienie. Dzięki Męskiemu Graniu także inni kładą nacisk na to, żeby wszystko było dobrze widać i słychać.
Już w pierwszej trasie MG koncerty wizualizowano zdjęciami Tomasza Sikory, jednego z najlepszych fotografów reklamowych na świecie, człowieka, który w 2013 roku za wybitne zasługi dla polskiej kultury i za swoje osiągnięcia artystyczne został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Używano też animacji malarza i reżysera animacji, Mariusza Wilczyńskiego, który w 2014 roku dostał z kolei srebrny medal Gloria Artis. A za scenografię w trakcie pierwszej trasy MG odpowiadał z kolei Jarosław Koziara. Ten sam artysta, który odpowiada za okładki płyt i scenografie koncertów Voo Voo.
Nie dziwmy się więc, że Dorota Nowakowska - lider projektu Męskie Granie w Grupie Żywiec S.A. w 2019 roku mówiła: - Z perspektywy lat "Męskie Granie" można już określić jako sukces. Jednak dziesięć lat temu decyzja o jego stworzeniu była dość odważna. Poszliśmy pod prąd i nie podpięliśmy się pod istniejący już muzyczny event, tylko zdecydowaliśmy się na autorski pomysł, aby stworzyć wydarzenie unikalne, dające konsumentom poczucie, że uczestniczą w czymś wyjątkowym.
11. edycja Męskiego Grania stała pod znakiem zapytania. Jednak brak koncertów plenerowych wcale nie oznacza, że nie spotkamy się ze swoimi ulubionymi muzykami, którzy przez ostatnich 10 lat byli związani z Męskim Graniem. Zamiast udać się w plener, wystarczy wygodnie rozsiąść się na kanapie i włączyć komputer albo telefon. 13 czerwca odbyło się pierwsze posiedzenie w specjalnym Studio Ż z Katarzyną Nosowską za sterami.
Studio Ż to odpowiedź na prośby fanów Męskiego Grania, którzy tęsknią za koncertami z minionych lat. Formuła jest interaktywna, dzięki czemu miłośnicy projektu mogą porozmawiać z zaproszonymi do programu artystami. Kolejny odcinek zostanie wyemitowany już 20 czerwca o godzinie 19 na Facebooku, kanale YouTube Męskiego Grania i na Gazeta.pl. W najbliższym Studiu Ż o pracy w zespole Męskie Granie Orkiestra 2019 opowiedzą Kasi Nosowskiej jego członkowie: Tomasz Organek, Igo, Krzysztof Zalewski i Marcin Macuk.
Studio Ż nr 2 Męskie Granie 2020