Matylda/Łukasiewicz: Sami z siebie pewnie nigdy nie sięgnęlibyśmy po utwór tego typu...

Radek pisze teksty i muzykę, a Matylda śpiewa i dba o oprawę graficzną zespołu. Duet Matylda/Łukasiewicz, choć działa od niedawna, wypuścił już cztery przeboje i rewelacyjny cover przeboju "Nie stało się nic". Przed nimi premiera płyty i trasa koncertowa. W wywiadzie opowiadają, dlaczego stworzyli zespół Matylda/Łukasiewicz i co ich najbardziej kręci podczas tworzenia. Czy przenikają się twórczo, czy dochodzi do małych, kreatywnych spięć?

Gdzie się poznaliście i jak doszło do waszej muzycznej współpracy?

Radek: Osiem lat temu w Klubie Komediowym podczas pracy nad spektaklem pt."Fabularny przewodnik po trzecim trymestrze". Ja komponowałem muzykę, a Matylda w nim występowała. Pierwsza piosenka, którą skomponowałem do tego spektaklu, to była piosenka dla Matyldy właśnie. To było moje pierwsze twórcze zetknięcie z Klubem Komediowym i od razu z Matyldą.

Matylda: Powiedzieliśmy sobie "cześć" i pomyśleliśmy po pierwszych próbach, że ta współpraca będzie przyjemna i przede wszystkim dobra. Dużo się nie pomyliłam, bo było jeszcze lepiej. 

W swoich utworach, takich jak "Matka" czy "Nudny rok", poruszacie poważne i ważne tematy. Macie poczucie misji?

Radek: Ja na pewno mam poczucie misji, pewien rodzaj odpowiedzialności społecznej. Uważam, że osoby, które dostały jakieś dary w życiu, powinny się nimi dzielić. Ja dostałem i chcę, żeby wynikły z tego pozytywne rzeczy. Mogę mówić do ludzi na scenie i poprzez moją muzykę przedstawiać swoją perspektywę. Mam zamiar z tego korzystać też w celach naprawczych, bo świat w wielu aspektach wymaga napraw. Jeśli nie spożytkowalibyśmy z Matyldą tej możliwości, którą artystycznie daje nam los, na pozytywne rzeczy, byłoby to stratą. Jeżeli do tego miałaby się sprowadzać misja, to tak, mam poczucie misji.

Matylda: Zgodzę się z tym, z tą uprzywilejowaną pozycją. Mamy wiele możliwości. Wychodzimy na scenę i ktoś nam poświęca swoje skupienie. Wykorzystujemy czas, który ludzie inwestują nas, słuchając. Gdyby nic nie wynikało z tego zdarzenia artystycznego, jakim jest koncert czy posłuchanie klipu na YouTube, marny nasz los i strata czasu. Marnotrawstwem byłoby nie wykorzystać tego przywileju. Mocno przemyśliwujemy to, co przekazujemy. Zanim tekst dostanie oprawę muzyczną, długo kursuje między mną a Radkiem. Mamy duże poczucie obowiązku wobec słuchacza i odbiorcy, zapraszamy ludzi do konsultacji, nie uważamy, że jesteśmy nieomylni. 

materiał promocyjny

Jak się dzielicie pracą?

Matylda: Jakoś to nam naturalnie wychodzi, podział jest dość płynny, chociaż muzyczna część oczywiście należy do Radka, a ja ogarniam wszystko, co graficzne. Staram się sobie przypomnieć, jak to wyglądało na początku. Radek ma niewątpliwy dar pisania tekstów, a ja często je rozwijam a czasem na odwrót. Utwory krążą między nami. Dużym bonusem jest empatia, którą mamy i staramy się tego nie zatracić. Przenikamy się twórczo. Jak utwór jest już gotowy, zasiadam do teledysku. 

Radek: Tak właśnie jest, każde z nas jest mocno doświadczone na różnych polach.  Dla Matyldy to jest pierwsza płyta, a dla mnie chyba dwunasta. Dodatkowo praca nad płytą jest nietypowa, bo rozłożona na kilka lat. Powstaje od spotkania do spotkania. To, co do tej pory pokazaliśmy światu i co mamy już przygotowane na płytę, to najlepsze, co z tych naszych spotkań wynikło. Czujemy się trochę debiutantami, nie boimy się, że możemy się powtarzać. Wszystko robimy w tym przypadku po raz pierwszy. Przy drugiej albo trzeciej płycie mogą się rozpocząć dyskusje typu: "to już robiliśmy albo pójdźmy teraz w nową stronę". U nas jest bardzo dużo świeżości. Badamy tereny, dokąd możemy pójść razem. Jako muzyk, który ma już np. doświadczenie grania w Pustkach i tworzenia tego zespołu przez kilkanaście lat pamiętam, jakim wyzwaniem jest tworzenie czwartej czy szóstej płyty. My w ogóle jesteśmy teraz od tego wolni.

Czy macie swoje ulubione gatunki muzyczne?

Matylda: Mam wrażenie, że wszystko dzieje się jakoś organicznie, tak po prostu. Nawet chyba o tym jeszcze nie rozmawialiśmy.

Radek: Pokazuję Matyldzie pomysł brzmieniowy albo jakąś aranżację melodię i Matylda to akceptuje, albo nie. Nie zastanawiamy się na takiej zasadzie: zróbmy coś reggowego czy hiphopowego. W ogóle nie musieliśmy tego ustalać, to się po prostu dzieje.

Matylda: Mam w naturze rozkładanie na części pierwsze tych wszystkich tworów, które wypuszczałam do tej pory do ludzi. Najpierw się zastanawiasz, o czym śpiewasz, o czym grasz. Tekst ciągnie w jakimś kierunku – mroczniejszym albo jaśniejszy. To dotyczy interpretacji głosem, aranżacji i teledysku. 

Jak trafiliście do słuchowiska "Mierzeja 2" i kto wybrał przebój "Nie stało się nic" Roberta Gawlińskiego?

Matylda: Zgłosiła się do nas ekipa z Empik Go. Dużo rozmawialiśmy, nie było tak, że ktoś już coś zdecydował. Musieliśmy poczuć, że to, co robimy, jest kompatybilne z nami. Tak sobie siedzieliśmy, każdy miał jakieś swoje typy utworów, poruszaliśmy się w konkretnej przestrzeni coverowej. Chodziło o piosenki, które wybrzmiały na przysłowiowym Helu. Szukaliśmy czegoś, co niesie ze sobą spory ładunek sentymentalny. Sami z siebie pewnie nigdy nie sięgnęlibyśmy po utwór tego typu, więc tym bardziej się cieszę, że ktoś dał nam ku temu pretekst.  

Radek: "Nie stało się nic" wybraliśmy podczas burzy mózgów. Jeśli chodzi o wybory artystyczne, praktycznie ze wszystkim mieliśmy wolną rękę. Pod tym względem to jest super układ. Ale też, tak jak Matylda powiedziała, ekipa z Empik Go wiedziała, kogo zaprasza do współpracy i że musimy robić rzeczy, które są z nami zgodne.

Matylda: Gramy "Nie stało się nic" na koncertach i jest lepiej, niż przewidywaliśmy. Ładnie nam rozgrzewa i ośmiela publiczność. Włożyliśmy "Nie stało się nic" przed naszym prywatnym hitem "Matka" i świetnie działa jako rozgrzewacz. Tak jak przewidywałam, ludzie mają ogromne sentymentalne potrzeby. Słuchają tej piosenki i przypominają sobie, jak młody Krzyś albo nastoletnia Ania tańczyli na dyskotekach na wakacjach. Covery miewają moc, a Radek zrobił niesamowitą aranżację.

materiał promocyjny

Teledysk "Nie stało się nic" do "Mierzei 2" jest taneczno-mroczno-mistyczny. Kto go wymyślił?

Matylda: Tak jak mówiłam, muzyka idzie w ręce Radka, a cała oprawa graficzna w moje. Jestem ćpunem graficznym i lubię to robić. Nigdy żadnego pomysłu teledyskowego nie zostawiam do mojej i tylko mojej decyzji. Zawsze dzielę się z Radkiem, który ma swoje przemyślenia.

Radek: Każde z nas ma swoje mocne strony, ale też wie, gdzie powinno ustąpić dla dobra sprawy. Oczywiście coś tam czasem wtrącę, natomiast cała oprawa graficzna to są Matyldy pomysły i realizacja. Cieszę się, że mamy zespół, w którym jest taka osoba. Dla mnie to pierwsze tego typu doświadczenie. Matylda w kwestii wizualno-plastycznej wie, czego chce i nawet jeżeli to są propozycje, które w pierwszym momencie mogą mi się wydawać odległe ode mnie, to mam pewność, że są spójne i to jest dla mnie duża wartość. Wiem, że Matylda ma do mnie zaufanie, jeśli chodzi o piosenkę, jej brzmienie, a ja ufam jej zmysłowi plastycznemu. 

Jakie plany ma zespół Matylda/Łukasiewicz?

Radek: Mamy bardzo dużą trasę do zagrania jesienią. To będzie ponad 20 koncertów. Ogromne przedsięwzięcie, bo jesteśmy młodym zespołem – lubię to powtarzać. Zagraliśmy do tej pory 12 koncertów, dopracowujemy formę. Myślę, że po zagraniu kolejnych 20 koncertów będziemy w zupełnie innym miejscu. Lubię obserwować ten proces. Z każdym koncertem coś udaje się poprawić, coś lepiej brzmi. Właściwie to nie mogę się doczekać, chciałbym już posłuchać naszych grudniowych koncertów. Wszystko, co się dzieje, dzieje się jeszcze przed premierą naszej pierwszej płyty. Ludzie przychodzą na koncerty, dlatego że znają nasze utwory z internetu. Ja czegoś takiego jeszcze nie doświadczyłem i wiem, że w Polsce to nie jest częste. Przedłużamy trochę ten twórczy, debiutancki okres, a nasza płyta tylko na tym zyskuje, nabiera dojrzałości. Cały czas pracuję w studiu nad kolejnym utworami. Dzięki temu, że zagraliśmy je na koncertach, inaczej na nie spoglądam. Myślę, że oboje mamy nowe przemyślenia. Jesteśmy, więc w takiej niecodziennej, niezwykłej sytuacji.

Matylda: Odpowiadam za oprawę koncertów, za ich stronę wizualną. Po letnim sezonie festiwalowym i kilkunastu koncertach już mniej więcej wiem, jak to powinno wyglądać. Myślę, że do grudnia koncerty będą już co najmniej zbliżone do docelowej formy, jaką planujemy na trasę w przyszłym roku, po wydaniu płyty. 

Radka Łukasiewicza znamy doskonale z zespołów Pustki,  Bisz/Radex czy Polskie Znaki. Pisał także dla innych m.in. dla Brodki, Artura Rojka, Piotra Zioły. Matylda Damięcka to aktorka, wokalistka i rysowniczka, która prowadzi na Instagramie profil @thegirlwhofellonearth.  

"Mierzeja 2" zadebiutowała w Empik Go w sierpniu. Zygmunt i Wojtek Miłoszewscy opowiadają dalsze losy bohaterów słuchowiska "Mierzeja" (2022). W pierwszym sezonie na odciętym przez wojsko od świata Półwyspie Helskim bohaterowie szukali tajemniczej substancji. Teraz znajduje się ona w krwiobiegu porwanego Roberta Kąkola, który w laboratorium na kółkach zmierza w stronę wschodniej granicy.

 

Na początku września odbyło się wyjątkowe wydarzenie z okazji premiery "Mierzei 2", w którym uczestniczyli m.in. Bracia Miłoszewscy oraz Radek Łukasiewicz.

fot. Michał Walkiewicz, materiał promocyjny

Słuchowisko promuje nowa wersja wielkiego przeboju Roberta Gawlińskiego pt. "Nie stało się nic". Swoją interpretację tego utworu przygotował duet Matyldy Damięckiej i Radka Łukasiewicza, czyli Matylda/Łukasiewicz.

Zespół mocno wszedł na scenę muzyczną na początku roku. Do tej pory wypuścił cztery single – "Matkę", "Nudny rok", "Mężczyźni" i "Zamknąć".

Damięcka i Łukasiewicz właśnie ruszają w trasę koncertową. Szczegóły dotyczące koncertów można znaleźć na stronie https://echoproduction.pl/matylda-trasa.

Wkrótce zostanie wydana ich pierwsza płyta.

Materiał promocyjny marki Empik Go.