W przerwach od bycia obrzydliwie bogatymi spiskowali przeciwko sobie. "Dynastia" to legenda telewizji

"Dynastia" była odpowiedzią ABC na nadawaną z sukcesem przez CBS operę mydlaną "Dallas", którą jeszcze przed upadkiem komuny mieli okazję obejrzeć także polscy widzowie. Ogólne założenie było takie: ma być na bogato. I było, jeszcze jak! W "POPKulturze Extra" wspominamy ten kultowy serial ponad 40 lat po jego premierze.

Amerykańscy widzowie zobaczyli "Dynastię" po raz pierwszy 12 stycznia 1981 roku; serial emitowano przez osiem kolejnych lat, w których trakcie powstało 220 odcinków. Akurat kiedy zakończyła się produkcja, "Dynastia" dotarła do Polski. O wielkiej popularności perypetii Carringtonów w naszym kraju niech świadczy choćby to, że inspirowały one np. twórców reklam. Do dziś pamiętamy hasło: "Kawa bez Complety jest jak 'Dynastia' bez Alexis"!  

Zobacz wideo POPKultura Extra. Kawa bez Complety jest jak "Dynastia" bez Alexis

Jak to w "Dynastii" bywało, czyli kiedy widzowie chcieliby za dużo

Najsłynniejsza i bodaj najdroższa opera mydlana opowiada historię dwóch rywalizujących ze sobą rodów: Carringtonów i Colbych, milionerów z Denver w Kolorado. Mieszkają w pięknych rezydencjach, jeżdżą rolls-royce’ami, a w wolnych chwilach od bycia obrzydliwie bogatymi piją drogie alkohole i oczywiście spiskują przeciwko sobie. Dzieje się, oj, dzieje.

Głową rodu Carringtonów jest Blake. Jego drugą żoną i byłą sekretarką jest Krystle (Linda Evans). Z pierwszego małżeństwa Blake ma córkę Fallon (Pamela Sue Martin) i synów Adama (Gordon Thompson) oraz Stevena (Al Corley); ten drugi ma z ojcem pod górkę z powodu swojej orientacji seksualnej. Dodajmy, że to o tyle istotna postać, że był sportretowany jako przystojny, sympatyczny, wrażliwy i uczciwy facet, czyli w zupełnej opozycji do kształtowanego wówczas społecznie bardzo negatywnego obrazu homoseksualnego mężczyzny.

Steven pojawił się w telewizji w 1981 roku, kiedy rozwijała się pandemia HIV/AIDS. Pomysł wydawał się tak ryzykowny, że aż intrygujący. Do roli zatrudniono Ala Corleya, który bardzo poważnie potraktował swoje zadanie. Uważał kreację Stevena za przełomową i czuł, że to właśnie on może znacząco wpłynąć na to, jak widzowie będą postrzegać gejów. Nie było mowy o przerysowanych gestach i niestosownych zachowaniach. Niestety, ani widownia, ani producenci nie byli przekonani. Zażądano od scenarzystów, by... uleczyli Stevena z jego orientacji. I to prawdopodobnie było przyczyną odejścia z obsady Ala Corleya pod koniec drugiego sezonu.

W "POPKulturze Extra" opowiemy wam nie tylko o tym, ale i m.in. o budżecie na kostiumy, o tym, jak narodziła się kultowa postać Alexis, granej bezbłędnie przez Joan Collins, a także o "najpodlejszym cliffhangerze wszech czasów", który twórcy "Dynastii" zaserwowali widzom na sam koniec serialu. 

Więcej o: