Martin zwraca uwagę na to, że Netflix wcale może nie zarobić, a zamiast tego w związku z pandemią może stanąć w obliczu utraty międzynarodowych subskrybentów oraz odpływu gotówki z różnych rynków.
Chociaż w lutym kurs akcji spółki wzrósł o siedem proc., zdaniem analityczki to raczej jednorazowy skok. Przewiduje, że jeżeli w domu będzie więcej osób niż zazwyczaj, wcale nie muszą przecież zakładać oddzielnych kont, ale będą raczej korzystać z jednego. Poza tym podkreśla, że Netflix nie zyskuje nic przy zwiększeniu liczby godzin spędzonych na korzystaniu z serwisu, bo opłata miesięczna jest stała (Netflix nie decyduje się na przerywanie programów reklamami, które przynosiłyby pieniądze tym większe, im dłużej ktoś oglądałby ofertę serwisu i tym samym zobaczył więcej spotów).
Kina zamknięte, imprezy masowe odwołane, zostajemy w domu. Co obejrzeć podczas kwarantanny? >>
W Yahoo!Finance można również przeczytać, że w Stanach Zjednoczonych jest już 61 mln subskrybentów, więc rynek jest już praktycznie nasycony, a Netflix w wielu innych państwach to wciąż dobro luksusowe, a nie wydatek pierwszej potrzeby. W związku z epidemią koronawirusa wiele osób straciło źródło dochodu, a przy cięciu wydatków abonament za oglądanie filmów i seriali nie będzie dla wielu czymś najważniejszym. Mogą więc zdecydować o usunięciu konta, by nie płacić abonamentu za kolejne miesiące.