"Gra o tron" na HBO wyprzedziła książki George'a R.R. Martina i widzowie zobaczyli zakończenie serialu zanim czytelnicy mieli szansę przeczytać jak kończy się "Pieśń lodu i ognia". Pisarz w ostatnich wpisach na swoim blogu poinformował, że w ciągu ostatnich tygodni "spędza więcej czasu w Westeros niż w prawdziwym świecie" - dlatego też obawy o jego zdrowie nie są aż tak uzasadnione.
Czytaj też: "Gra o tron". George R.R. Martin o ostatnim sezonie serialu: Nie był całkowicie wierny
George R.R. Martin pisał, że chce zabrać ze sobą ukończone "Wichry Zimy" na spotkanie z czytelnikami na World Con w Nowej Zelandii, które zaplanowane jest na 29 lipca. Podkreślał: Jeśli nie będę ich miał wtedy ze sobą, macie moje pisemne pozwolenie, żeby mnie uwięzić w małej chatce na Białej Wyspie przy tym jeziorze kwasu siarkowego i wypuścić dopiero, kiedy skończę.
Pisarz 17 marca uspokoił też swoich czytelników na blogu, że w związku z epidemią koronawirusa, podejmuje wszelkie potrzebne środki ostrożności:
Jestem świadomy, że z racji wieku i stanu zdrowia, jestem w grupie najwyższego ryzyka. Ale czuję się naprawdę dobrze i zachowuję wszystkie sensowne środki ostrożności: Siedzę sam w odizolowanym miejscu, odwiedza mnie tylko jeden pracownik. Nie wychodzę też na miasto i nikogo nie odwiedzam.
Zdradził przy okazji, co słychać w Westeros:
Szczerze mówiąc, więcej czasu spędzam w Westeros niż w prawdziwym świecie - codziennie piszę. Sytuacja w Siedmiu Królestwach jest dość ponura... Ale może nie aż tak ponura, jak może stać się tutaj.
Pisarz już wcześniej zapowiadał: Spodziewam się, że dwie ostatnie książki będą sobie liczyć około trzy tysiące stron manuskryptu, zanim się ze wszystkim uwinę. A jeśli będzie potrzeba więcej rozdziałów i scen, to je dodam.
Czytaj też: "Gra o tron". George R.R. Martin: Po finale serialu nadal jest presja, ale już nie taka
Mamy na co czekać.
<<Reklama>> Seria "Pieśń Lodu i Ognia" dostępna jest w formie e-booków w Publio.pl >>