Janusz Gajos o władzy i wyborach: Zmusza ludzi, żeby wzięli na siebie ryzyko zachorowania. To obrzydliwe

Janusz Gajos w rozmowie z "Newsweekiem" mówi o zamknięciu Teatru Narodowego i ostro komentuje działania władzy w związku z próbami przeprowadzenia wyborów prezydenckich w terminie mimo pandemii koronawirusa.

"Mieliśmy rozmawiać o Polsce" - stwierdza na początek dziennikarka "Newsweeka" Aleksandra Pawlicka. Janusz Gajos dopowiada, że będzie to wywiad o zarazie.

Janus Gajos: Gdy zaczyna się myśleć o tej niepewności jutra, to trudno zasnąć

Janusz Gajos jest w zespole Teatru Narodowego od 2003 roku. Decyzją rządu 12 marca wszystkie teatry zostały zamknięte ze względu na zagrożenie spowodowane epidemią koronawirusa.- Pierwszy raz w życiu jestem w sytuacji, gdy zamknięto mój zakład pracy, czyli Teatr Narodowy. Nie mogę do niego wejść. Jeśli potraktować to żartem, to można powiedzieć, że dostaliśmy trochę nieplanowanego urlopu, ale to nie jest dobry żart. Sytuacja przybiera formę magmy, nad którą nie da się zapanować. Nikt z nas nie wie, jak się to wszystko potoczy - mówi Gajos. - Zamknięte teatry oznaczają oczywiście, że sporo aktorów utraciło swoje zarobki, ale jeszcze gorszy jest brak perspektyw. Byłem dotychczas osobą aktywną zawodowo i nagle zawieszenie, pustka, bezruch. Gdy zaczyna się myśleć o tej niepewności jutra, to trudno zasnąć - przyznaje.

Jeden z najbardziej cenionych i lubianych polskich aktorów komentuje również kwestię wyborów prezydenckich zaplanowanych na 10 maja. Mimo wprowadzonego stanu epidemii i rosnącej liczby zakażonych koronawirusem, rząd nie chce podjąć decyzji o wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej (ustawa mówi o tym, że przyczyną wprowadzenia takiego stanu jest masowe występowanie choroby zakaźnej), co powodowałoby automatycznie przełożenie terminu wyborów. W tym momencie premier Morawiecki i ministrowie oficjalnie ciągle stoją na stanowisku, że nie ma przeszkód, by pierwsza tura odbyła się 10 maja. W tym celu zmienili nawet kodeks wyborczy. Opozycja protestuje.

Zobacz wideo

Wybory 10 maja to idée fixe Kaczyńskiego. Ale przy "włoskim scenariuszu" mogą być nawet za rok >>

- Człowiek, który de facto kieruje naszym krajem, chce przekonać wszystkich, że w świecie ogarniętym pandemią da się przeprowadzić wybory, dostarczając urny ludziom chorym lub odbywającym kwarantannę. Muszę przyznać, że nie wiem, jak sobie z tym radzić - mówi aktor o obecnej sytuacji politycznej i dodaje, że jego teraźniejszość jest przepełniona sporą dozą niepewności, irracjonalnego lęku i sprzeciwu.

[Sprzeciwu - red.] wobec faktu, że w czasie kryzysu, który ogarnął i sparaliżował świat, ktoś próbuje załatwiać prywatne interesy. Postanawia zmusić ludzi, żeby wzięli na siebie ryzyko zachorowania tylko dlatego, że chce trzymać rękę na pulsie i czerpać z dramatycznej sytuacji korzyści dla siebie. To jest obrzydliwe.

Cały wywiad z Januszem Gajosem można przeczytać w "Newsweeku".

Więcej o: