— Onieśmiela mnie określenie gwiazda — wyznała Vanessa Aleksander w styczniowym wywiadzie z działającym na Słowacji Klubem Polskim. Rodzice aktorki to profesjonalni łyżwiarze, jednak ona nie zdecydowała się pójść sportową drogą. W ubiegłym roku ukończyła Akademię Teatralną w Warszawie, gdzie obroniła pracę magisterską dotyczącą Jana Komasy i jego metod pracy z aktorem. Mogła zresztą wykorzystać własne doświadczenie zdobyte na planie filmu "Sala samobójców. Hejter", gdzie wcieliła się w Gabi Krasucką, swoje całkowite przeciwieństwo.
Do roli schudła 10 kg. — Kiedy zabrakło mi już endorfin i serotoniny, moje wewnętrzne światło przygasło. Zamiast zachwytu nad szczupłą sylwetką pojawiło się zwątpienie, nie miałam nawet siły na to, żeby cieszyć się z perspektywy pracy z Jankiem Komasą. Ale odkryłam w sobie pokłady ciemności tak potrzebne do roli Gabi. Zrozumiałam, na czym polega depresja — opowiadała na łamach magazynu "Uroda Życia".
"Hejter" był jednym z ostatnich filmów, które zdążyły wejść do kin na moment przed wybuchem pandemii koronawirusa, dlatego wrócił jeszcze na ekrany latem ubiegłego roku. Dłużej trzeba było poczekać na premierę zupełnie innej charakterem produkcji, czyli "Listów do M. 4", gdzie Vanessa Aleksander zagrała waleczną policjantkę Monikę. — Według mnie role komediowe są o wiele bardziej wymagające niż dramatyczne. Nawet jeśli są przedstawione w bardzo prostym świecie, który jest słodki, lukrowany i łatwo przystępny, to zagranie roli, w której będziemy prawdziwi i zarazem zgodni z konwencją, jest szalenie trudne — mówiła aktorka w rozmowie z Naekranie.pl.
W tym roku Aleksander otrzymała spore wyzwanie z kategorii komediowej — znalazła się bowiem w obsadzie polskiej adaptacji kultowego serialu "The Office", realizowanej przez CANAL+. Justynie Bryczkowskiej z Gazeta.pl wyznała, że wiele osób dziwi się jej zaangażowaniu w taki projekt. — Nawet producentka mówiła, że "odkryjemy komediowy talent Vanessy", ale dla mnie i moich najbliższych rodzaj wygłupu jest tożsamy z moją osobą. Zawsze robię sobie żarty, uwielbiam dowcipy i uwielbiam się śmiać. W końcu format, w którym to mogłam wykorzystać i odnalazłam się, jak ryba w wodzie — podkreśliła odtwórczyni roli Patrycji. To ma być nieoczywista postać, bez bezpośredniego wzorca w brytyjskiej czy amerykańskiej wersji "The Office". Ptaszki ćwierkają, że depcze Michaelowi Scottowi po piętach.
"Sweat", "Kruk", "BrzydUla 2" — to tylko kilka projektów, z którymi w ostatnim czasie była związana Magdalena Koleśnik. Pochodząca z Białegostoku aktorka, absolwentka krakowskiej PWST, w ubiegłym roku otrzymała nagrodę za najlepszą główną rolę kobiecą podczas festiwalu filmowego w Gdyni. Niedługo potem brytyjski magazyn "Screen International" uwzględnił ją w gronie dziesięciu najlepszych aktorek lub aktorów w filmach nieanglojęzycznych 2020 roku.
W rozmowie z "Vogue Polska" Koleśnik powiedziała, że taki, a nie inny zawód wybrała dlatego, że "fascynują ją ludzie". U Magnusa von Horna we wspomnianym już "Sweat" zagrała Sylwię, instruktorkę fitness i influencerkę, której życie poza ekranem telefonu jest o wiele mniej kolorowe, niż mogłoby się wydawać. W ramach przygotowań do roli ćwiczyła trzy razy w tygodniu, po dwie godziny, przez rok. — Ten projekt opierał się na zaufaniu i na uwadze. Zaufanie i uwaga sprawia, że robi się piękne rzeczy — mówiła aktorka podczas gali, ubrana w kurtkę z tęczą i symbolem Strajku Kobiet. — Chciałabym, żeby projekty opierały się na zaufaniu i odwadze, a nie na przemocy i manipulacji — dodała.
Serial "Kruk. Czorny woron nie śpi" pozwolił Magdalenie Koleśnik pokazać się z bezkompromisowej, odważnej strony. Justyna, grana przez nią policjantka, to silna profesjonalistka, w której duszy — jak na "Kruka" przystało — drzemie sporo mroku. - Ona jest na etapie, gdy patrzy złu prosto w oczy — opowiadała w rozmowie z serwisem Naekranie.pl Koleśnik. Stwierdziła przy tym, że widzi w Justynie "patologiczne marzycielstwo". — To osoba, która kreuje historie i kiedy zasiedla swoją głowę, kiedy jej marzycielstwo przestaje być romantyczne, staje się niebezpieczne, bo imaginacja miesza się z rzeczywistością.
Tylko na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy Magdalena Koleśnik była więc mroczną marzycielką w "Kruku", zagubioną i osamotnioną influencerką w "Sweat", do tego wcieliła się w zasadniczą i tajemniczą Nadię w serialu TVN "BrzydUla 2" czy w Paulinę w serialu "Klangor". Niebawem zobaczymy ją w filmie "Inni ludzie", gdzie zaprezentuje się w kolejnym nietypowym wydaniu — przypadła jej rola Anety, dziewczyny rapera Kamila, która (podobnie jak reszta obsady) wskoczy na mikrofon. Michał Walkiewicz w przedpremierowej recenzji dla Filmwebu pisze, że w adaptacji książki Doroty Masłowskiej Aneta "szuka poważnego związku, lecz póki co rapuje jedynie o dojmującej samotności". Jaka zatem będzie rapująca Magdalena Koleśnik? Bez wątpienia — jakościowa.
Produkcje "Sweat", "Sala samobójców. Hejter" oraz "Kruk. Czorny woron nie śpi" można oglądać w serwisie CANAL+ online na canalplus.com.