Pierwszy sezon "American Crime Story", opowiadający o sprawie O.J. Simpsona, przyniósł Ryanowi Murphy’emu mnóstwo pochwał, ale i wywindował poprzeczkę dla kolejnych produkcji z tej serii. O ile część druga, skoncentrowana na morderstwie Gianniego Versacego, również spotkała się z uznaniem widzów i krytyków, o tyle trzecia - "American Crime Story: Impeachment", którą można oglądać w serwisie CANAL+ online - okazała się twardym orzechem do zgryzienia. Murphy postanowił wziąć na warsztat historię związaną z impeachmentem Billa Clintona — w jej centrum scenarzyści postawili kobiety, które sprawiły, że konstytucyjny zapis o "ciężkich przestępstwach i przewinieniach" Kongres wziął pod lupę z niespodziewanych powodów, po raz pierwszy tak mocno dotykających sfery prywatnej.
Kłopoty energicznego i umiejącego jak mało kto porwać tłumy byłego gubernatora stanu Arkansas zaczęły się od skandalu Whitewater. W 1978 roku państwo Clinton do spółki z Jamesem i Susan McDougalami założyli Whitewater Development Corporation, co z biegiem czasu okazało się nietrafioną inwestycją w niezdatny do użytku teren, który miał być przeznaczony pod budowę nieruchomości. James McDougal poszedł jednak o wiele dalej w lokowaniu środków i dopuścił się defraudacji ok. 3 mln dolarów – Clintonów podejrzewano o współudział w przestępstwie, ale nigdy nie udało się go udowodnić. Właśnie te kwestie były punktem wyjścia w dochodzeniu Kennetha Starra, wyznaczonego w 1994 roku przez Kongres jako prokuratora specjalnego. W pewnym momencie sprawa powiązała się z procesem, który Clintonowi wytoczyła Paula Jones.
W 1991 roku Jones zatrudniła się w Arkansas Industrial Development Commission. 8 maja pracowała na recepcji konferencji sponsorowanej przez pracodawcę. Jak twierdziła, podczas rejestracji zwrócił się do niej żołnierz Danny Ferguson, który zaprosił ją na spotkanie z Clintonem. Kobieta zeznała, że wkrótce po wejściu do apartamentu hotelowego gubernatora ten zaczął kierować do niej wyraźne aluzje seksualne. Jones wniosła do sądu dystryktowego w Little Rock sprawę przeciwko Clintonowi na gruncie naruszenia jej konstytucyjnego prawa do prywatności, spowodowania emocjonalnej udręki i zniesławienia. Sąd odrzucił prezydencki wniosek o oddalenie pozwu. Federalny sąd apelacyjny odesłał sprawę do Sądu Najwyższego USA z decyzją, że należy ją rozstrzygnąć jeszcze za kadencji Clintona. Sąd Najwyższy podtrzymał wyrok sądu apelacyjnego.
Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Przełom nastąpił w roku 1998, kiedy jako świadek w procesie została wezwana Monica Lewinsky, była stażystka w Białym Domu. 24-latka miała utrzymywać z Billem Clintonem "niewłaściwą relację". Ze względu na to, że Lewinsky nie chciała brać udziału w przesłuchaniach, za radą adwokata sporządziła oświadczenie, w którym kategorycznie zaprzeczyła, jakoby weszła z prezydentem w relację o niezawodowym charakterze. Do tego, że cała sprawa ujrzała światło dziennie, doprowadziła Linda Tripp, urzędniczka, która zachęcała młodszą koleżankę, by dokumentowała wszelkie detale romansu z głową państwa. W pewnym momencie zaczęła nagrywać swoje rozmowy z Lewinsky, po czym pomogła Kennethowi Starrowi zaaranżować przesłuchanie kobiety. 16 stycznia 1998 roku Monica Lewinsky, z zaskoczenia zabrana przez agentów FBI z galerii handlowej do hotelowego pokoju, usłyszała, że jeśli nie pomoże w śledztwie, grozi jej 27 lat więzienia.
Tego samego dnia Bill Clinton, zeznając w sprawie Pauli Jones, wyparł się relacji z Lewinsky, co powtórzył podczas konferencji prasowej. Do historii przeszła jego złota myśl, że "seks oralny nie liczy się" jako stosunek seksualny. Ken Starr był już wtedy w posiadaniu materiałów audio, które wskazywały, że Clinton najprawdopodobniej kłamie. Na ich podstawie prokurator powołał się na popełnienie przez głowę państwa krzywoprzysięstwa i wnioskował w Izbie Reprezentantów o wszczęcie procesu impeachmentu. Clinton w odpowiedzi oświadczył, że impeachment może usprawiedliwić jedynie "najcięższe przestępstwo władzy wykonawczej". Komisja sądownicza przygotowała jeszcze trzy artykuły, z których Kongres zaakceptował dodatkowo obstrukcję sprawiedliwości.
Ostatecznie prezydent został oczywiście oczyszczony z zarzutów – Senat po raz kolejny wykazał ostrożność w kwestii wyrokowania nad czynami, które nie wpisywały się jednoznacznie w przesłankę dotyczącą "ciężkich przestępstw i przewinień". Do skazania Clintona zabrakło w Senacie aż 22 głosów – 10 Republikanów zagłosowało niezgodnie z wytycznymi partii, za to zgodnie z przeważającym w społeczeństwie poczuciem, że przewinienia Clintona były nieproporcjonalne do najwyższej kary, czyli usunięcia z urzędu. Niemniej afera rzuciła się długim cieniem na dwa ostatnie lata drugiej kadencji prezydenta.
Bezpowrotnie zmieniło się też życie Moniki Lewinsky, która stała się "ulubienicą" mediów - usłyszał o niej cały świat. Wywiad, którego kobieta udzieliła Barbarze Walters w marcu 1999 roku, oglądało 70 mln Amerykanów. Choć Lewinsky najpierw postanowiła wykorzystać swoje pięć minut, podpisując kilka lukratywnych kontraktów i wchodząc do biznesu modowego, a nawet podejmując się prowadzenia randkowego programu w telewizji, po kilku latach zrezygnowała z życia publicznego.
Z medialnego niebytu wróciła w roku 2014. Napisała wtedy esej dla "Vanity Fair", w którym podkreśliła, że co prawda prezydent Clinton wykorzystał wobec niej swoją pozycję, jednak do zbliżeń między nimi dochodziło za obopólną zgodą. W kolejnych latach rozkręciła się jej kampania przeciwko nękaniu w sieci — Lewinsky określiła siebie nawet "pacjentką zero" tego procederu. Dwa lata temu ponownie zrobiło się o niej głośniej, kiedy ogłoszono, że dołączyła do ekipy tworzącej serial "American Crime Story: Impeachment". Beanie Feldstein, która wcieliła się w jej postać, niedługo po tegorocznej premierze powiedziała, że Lewinsky zatwierdzała "każde zdanie" na "każdej stronie scenariusza".
Kiedy dostałam scenariusz, wiedziałam, że każde słowo, które wypowiadałam, zostało zatwierdzone i najpierw widziała je Monica... [Producenci] przejrzeli z nią scenariusze i ona przekazywała im wszystkie swoje uwagi i notatki. I zanim tekst do mnie dotarł, miałam pewność, że wszystko, co tam było, to rzeczy, z którymi czuła się komfortowo, które jej zdaniem były realistyczne i reprezentatywne
- wspominała Feldstein, której kreacja spotkała się z ciepłym przyjęciem recenzentów.
W serialu nie zabrakło też miejsca dla Pauli Jones, której rola przypadła Annaleigh Ashford, oraz dla Lindy Tripp, granej przez Sarah Paulson. Producentka i scenarzystka Sarah Burgess przyznała, że scenariusz nie był konsultowany ani z Jones, ani z Tripp przed jej śmiercią w kwietniu 2020 roku. - Fragmenty związane ze mną są w większości nieprawdziwe. Wyglądają wręcz kreskówkowo - stwierdziła po premierze Jones i dodała, że "trudno wiernie przedstawić kogoś, z kim nie zamieniło się nawet słowa". Z kolei córka Lindy Tripp, Allison Foley, w rozmowie z "Vanity Fair" mówiła:
Jestem w stanie sobie wyobrazić reakcje mamy. Szczerze mówiąc, myślę, że byłaby pozytywnie zszokowana odcinkiem i tym, jak ją przedstawili… Zawsze mówiła, że prawda w końcu wyjdzie na jaw. To smutne, ale pokazano ją w bardziej pochlebny sposób niż wtedy, kiedy żyła.
Miniserial "American Crime Story: Impeachment" można oglądać w serwisie CANAL+ online.