18+
Uwaga!

Ta strona zawiera treści przeznaczone wyłącznie dla osób dorosłych

Mam co najmniej 18 lat. Chcę wejść
Nie mam jeszcze 18 lat. Wychodzę

Zmasakrowane ciało młodej aktorki znaleziono w parku. Zabójcy "Czarnej Dalii" do dziś nie znaleziono

To jedna z najbardziej fascynujących i przerażających historii kryminalnych. Do makabrycznego morderstwa aspirującej aktorki doszło pod koniec lat 40. Mimo wielu dowodów, śledczym wciąż nie udało się ustalić, kto jest odpowiedzialny za zbrodnię. Poznajcie szczegóły sprawy o kryptonimie "Czarna Dalia".

Historia aspirującej aktorki stała się inspiracją zarówno dla autorów książek, jak i filmowców czy muzyków. Zbrodnia, która wstrząsnęła światem 15 stycznia 1947 roku, mrozi krew w żyłach, zwłaszcza że sprawca nigdy nie został pociągnięty do odpowiedzialności. Poznajcie szczegóły morderstwa Elizabeth Short.

Zobacz wideo Już po zwiastunie widać, że serial "Klangor" zrobi hałas. Fenomenalna obsada i tęga fabuła

Tragiczne odkrycie w parku w Los Angeles. Spacerowiczka znalazła rozczłonkowane zwłoki młodej kobiety

Betty Bersinger wybrała się na poranny spacer z 3-letnią córką. Przemierzając Leimert Park w Los Angeles, odkryła w zaroślach zmasakrowane ciało młodej kobiety. Natychmiast wezwała policję i niedługo później na miejscu pojawili się śledczy oraz fotoreporterzy. Zbrodnia trafiła na pierwsze strony gazet, a sprawa otrzymała kryptonim "Czarna Dalia". 

Przybyłym na miejsce policjantom ukazał się makabryczny widok. Ofiara była naga, jej nogi były w rozkroku, a ręce skierowane do góry, zaś tułów kobiety był precyzyjnie przecięty na pół. Na ciele denatki znajdowały się liczne rany oraz siniaki. Tatuaż, który miała na udzie, został wycięty z płatem skóry i, jak się później okazało, umieszczony we wnętrzu jej ciała. Nos ofiary był niemal wbity do środka czaszki, zaś kąciki ust rozcięte od ucha do ucha, co wskazywało na to, że sprawca chciał ją oszpecić. Śledczy od razu zwrócili uwagę również na to, że zwłoki są jasne, niemal białe, tak jakby ktoś uprzednio pozbył się z nich krwi. Z racji tego, że w pobliżu nie było żadnych śladów, przyjęto, że miejsce odnalezienia ofiary nie było miejscem zbrodni. 

Ofiarą była 22-letnia adeptka sztuki. Sekcja zwłok wykazała, że kobieta była dotkliwie torturowana

Przeprowadzone badania wykazały, że ofiarą była 22-letnia Elizabeth Short, którą policja aresztowała niegdyś za picie alkoholu. Eksperci zrobili szczegółową sekcję zwłok, a według otrzymanych wyników uznali krwotok wewnątrzczaszkowy jako oficjalną przyczynę zgonu. Ponadto orzekli, że liczne urazy, które znajdowały się na ciele denatki oraz precyzyjne przecięcie tułowia, zostały wykonane po śmierci kobiety. Według raportów kobieta była przed śmiercią torturowana. Motyw seksualny został wykluczony.

Gdy policja skontaktowała się z matką Elizabeth, kobieta była wstrząśnięta. Mimo szoku, udzieliła śledczym informacji niezbędnych do dalszego śledztwa. Okazało się, że Short była aspirującą aktorką, a do Los Angeles przeprowadziła się zaledwie rok wcześniej. Miasto Aniołów miało jej ułatwić zdobycie zainteresowania ze strony producentów filmowych i agencji. 

Morderca zgłosił się do redakcji. Wysłał dziennikarzom tajemniczą przesyłkę

Przez długi czas policja nie była w stanie wytypować potencjalnego podejrzanego. Zarówno miejsce znalezienia zwłok, jak i ciało denatki, były pozbawione jakichkolwiek śladów, które mogłyby naprowadzić detektywów na jakiś trop. Przeszukano cały teren parku, w którym znaleziono kobietę, lecz nie natrafiono na żadne wskazówki. Nowe światło na sprawę rzucił mężczyzna, który 23 stycznia skontaktował się z redakcją "Los Angeles Examiner". Tajemniczy głos w słuchawce wyznał, że to on jest mordercą, a na dowód swoich słów zaoferował dostarczenie dziennikarzom rzeczy należących do Short. Jak obiecał, tak też zrobił. Kolejnego dnia redaktorzy studiowali już przedmioty, które z dużym prawdopodobieństwem były własnością ofiary. Wśród nich było m.in. świadectwo urodzenia Elizabeth, jej zdjęcia, wizytówki oraz notatnik.

Gdy przekazano materiały policji, śledczy od razu skontaktowali się z mężczyznami, których dane widniały w zapiskach poczynionych przez ofiarę. Choć na przesłuchaniach zjawiło się blisko 200 mężczyzn, to na celowniku detektywów znaleźli się głównie Robert Manley, Mark Hansen oraz dr Walter Alonzo Bayley.

Wytypowany blisko 200 potencjalnych morderców. Przez ponad 70 lat, nikomu nie postawiono zarzutów

Pierwszy z wytypowanych był ostatnią osobą, która widziała Elizabeth żywą, lecz na czas zabójstwa miał niepodważalne alibi. Jego udział w zbrodni dwukrotnie wykluczyło także badanie wykrywaczem kłamstw, któremu poddał się dobrowolnie. Z kolei do Hansena należał klub nocny, w którym Short przez pewien czas pomieszkiwała. Zdaniem bliskich ofiary, mężczyzna kilkukrotnie próbował uwieść kobietę, lecz ona była oporna na jego zaloty, co miało powodować między nimi liczne scysje. Policja nie zebrała wystarczających dowodów na jego winę i zarzuty przeciwko niemu zostały umorzone. Potencjalnym mordercą był także dr Bayley mieszkający w pobliżu miejsca odkrycia zwłok. Z uwagi na to, że mężczyzna wykonywał zawód chirurga, wpisywał się w sylwetkę prawdopodobnego mordercy, gdyż wykonane na zwłokach cięcie wskazywało, że zrobił to profesjonalista. Znowu okazał się to fałszywy trop.

Po trwających kilkadziesiąt godzin przesłuchaniach, w których udział brało około 200 podejrzanych, okazało się, że każda z osób ma alibi na czas morderstwa i ostatecznie wszyscy mężczyźni zostali zwolnieni z aresztu. Kilka dni później, w jednym ze śmietników w pobliżu miejsca odnalezienia zwłok, natrafiono na but oraz torebkę Shot. Podobnie jak wcześniej, na tych rzeczach także nie było żadnych śladów.

Brak jakichkolwiek dowodów oraz poszlak sprawił, że sprawa "Czarnej Dalii" utknęła w martwym punkcie i 29 listopada 1949 roku oficjalnie zakończono śledztwo. Choć później jeszcze kilkukrotnie typowano potencjalnych podejrzanych i próbowano wznowić poszukiwania mordercy, to ostatecznie przez ponad siedem dekad nikomu nie zostały postawione zarzuty.

Więcej aktualnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Więcej o: