Oprócz Riseborough nominowane do Oscara są wielkie hollywoodzkie nazwiska: Cate Blanchett, Ana de Armas, Michelle Williams i Michelle Yeoh, za głośne tytuły (odpowiednio: budzący zachwyty, ale i kontrowersje "Tar", "Blondynkę" o Marilyn Monroe, "Fabelmanów" Stevena Spielberga i nominowany do 11 statuetek "Wszystko wszędzie naraz").
Oscary 2023 - aktorki nominowane za pierwszoplanowe role AP / AP
W roli reżysera filmu o kobiecie, która wygrywa 200 tys. dolarów na loterii i staje się przykładem, że "pieniądze szczęścia nie dają", debiutuje producent cenionego serialu "Zadzwoń po Saula" Michael Morris. Producentką tego nakręconego w zaledwie 19 dni filmu jest sama Riseborough, a film miał bardzo ograniczoną dystrybucję. Choć w serwisie Rotten Tomatoes "To Leslie" ma 97 proc. pozytywnych recenzji od krytyków filmowych - wielu zachwyca się właśnie aktorką - to 27 tys. jest żadnym zyskiem dla amerykańskiej produkcji. A nawet najlepsza rola, by trafić na listę nominowanych, musi zwyczajnie zaistnieć w świadomości członków Akademii. Producenci wydają na to tysiące, wykupując kampanie reklamowe w serwisach i pismach branżowych, a także na billboardach przy ulicach, którymi jeżdżą potencjalni głosujący. "To Leslie" ewidentnie takich funduszy nie miał, ale miał co innego: twórców ze znajomościami.
Zaczęło się w ogóle od tego, że Morris i jego żona, aktorka Mary McCormack, pokazali film przyjaciołom świętującym z nimi rocznicę ślubu - i tymi przyjaciółmi byli państwo Sternowie. A gdy legendarny Howard Stern o czymś mówi w swoim programie, zapewnia temu odpowiedni rozgłos. Morrisowi, który pracował też przy serialach "For All Mankind" Apple TV+ czy "13 powodów" Netfliksa i jego żonie udało się potem namówić do wsparcia kandydatury Andrei Riseborough m.in. Charlize Theron, Jennifer Aniston, Courteney Cox czy Edwarda Nortona. W mediach społecznościowych dzięki nim nad "To Leslie" rozpływali się m.in. Liam Neeson Sally Field, Laura Dern, Geena Davies czy Mira Sorvino. Pozytywne opinie na temat tej kreacji aktorskiej wygłosiły m.in. Susan Sarandon, Jane Fonda, Amy Adams, Kate Winslet czy Helen Hunt, a Cate Blanchett chwaliła ją nawet przy okazji odbierania własnej aktorskiej nagrody. Sama nominowana tak komentowała swoje wyróżnienie w rozmowie z "Variety":
Okazuje się, że niekoniecznie potrzebujesz nieskończonych środków. Ludzie, którzy o to [rozgłos - red.] zadbali, to nasza społeczność. Społeczność filmowa zebrała się i narobiła szumu.
Akademia jednak zastanawia się, czy nominacja dla Riseborough jest "zgodna z regulaminem".
Andrea Riseborough w 'To Leslie' AP / AP
Oczywiście, oficjalnie nikt nie przyznaje, że oświadczenie wydane przez Amerykańską Akademię Sztuki i Wiedzy Filmowej ma coś wspólnego z "To Leslie", ale czytamy w nim, że "celem Akademii jest zapewnienie uczciwego i etycznego przebiegu rywalizacji o nagrody". Dlatego władze uznały, że muszą zadbać o to, by "proces był transparentny i nikogo nie wykluczał" i sprawdzić, czy zasady promowania kandydatur przy tegorocznych nominacjach nie zostały naruszone. "W ten sposób chcemy uzyskać wiedzę, czy zmiany w tych wytycznych mogą być potrzebne w erze mediów społecznościowych i komunikacji cyfrowej. Wierzymy w uczciwość naszych procedur nominacyjnych i głosowania oraz wspieramy oddolne, szczere kampanie prowadzone na rzecz wybitnych występów" - zapewnia Akademia.
Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
To, co budzi niepokój, a nawet u niektórych silniejsze reakcje, to m.in. kwestia emaila, który McCormack wysłała do swoich wpływowych i sławnych przyjaciół. W wiadomości oprócz prośby o publiczne wsparcie "To Leslie" i samej Riseborough znalazły się nawet odpowiednie zdjęcia i hashtagi, które mogliby zamieścić w mediach społecznościowych. McCormack napisała m.in.:
Jeśli moglibyście zamieszczać post codziennie od teraz do 17 (ostatni dzień głosowania na oscarowe nominacje), byłoby fantastycznie! Oczywiście każda pomoc się przyda, więc róbcie tyle, ile macie ochotę. Ale jak można nie mieć ochoty pisać o filmie każdego dnia!
Już kolejny rok z rzędu Oscary są powiązane z kontrowersjami. W zeszłym roku władze Akademii musiały poradzić sobie z krewkim Willem Smithem i nie wszyscy uważają, że zajęły się tym odpowiednio. Teraz przed nimi kolejna zagwozdka. Jednym z rozwiązań może być też roczne zawieszenie aktorki w prawach członkini Akademii - według regulaminu taka kara grozi tym, którzy łamią go po raz pierwszy. Najpierw jednak musiałaby wpłynąć oficjalna skarga, a przecieki dotyczą na razie "zaniepokojonych głosów".
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina
Na razie raczej nikt nie postawi na to, że nominacja zostanie odebrana Andrei Riseborough, ale jest już choćby precedens z 2014 roku, gdy email informujący członków jury decydujących o Oscarach za muzykę, pozbawił nominacji Bruce'a Broughtona za piosenkę do "Alone Yet Not Alone". Tu jednak nadawcą był sam zainteresowany, nie żona jednego ze współtwórców. Pytanie, jak spojrzy na to Akademia. W historii Oscarów cofnięto do tej pory dziewięć nominacji, z różnych powodów - m.in. Charliego Chaplina w 1928 roku, bo zdaniem jury miał szansę zdominować pierwszą ceremonię (miał cztery, zostawili mu jedną i Oscara honorowego).