milionerzy

Większość zna go jako prowadzącego teleturniej TVN-u "Milionerzy", ale niewielu wie, że był związany również z radiem i... światem kina. Choć mogłoby się wydawać, że marzenia o aktorstwie porzucił przerywając studia na PWST w Warszawie, okazuje się, że wciąż może liczyć na angaż w interesujących produkcjach. Wkrótce zobaczymy go w drugim sezonie serialu "Wilk" na Canal+.

Katarzyna Kant-Wysocka jako jedna z niewielu uczestniczek polskich "Milionerów" może pochwalić się wygraniem głównej nagrody. Nie tak dawno powiedziała, co zrobiła z pieniędzmi. Kobieta nie zatrzymała się jednak na jednym teleturnieju. Jak poradziła sobie w innych programach?

W duńskiej edycji programu "Milionerzy" padło pytanie o Andrzeja Dudę. Zaskoczona uczestniczka nie znała odpowiedzi i postanowiła wykorzystać jedno z dostępnych kół ratunkowych. Niestety podpowiedź okazała się błędna i musiała zakończyć grę.

W teleturniejach wpadki uczestników i prowadzących są czymś powszechnym. Widzowie przyzwyczaili się do niefortunnych odpowiedzi w "Familiadzie" czy niejasno formułowanych pytań w "Milionerach". Błąd w czasie nagrania jednego z odcinków popełnił też Tadeusz Sznuk, prowadzący "1 z 10". Komentując odpowiedź uczestnika wprawił oglądających w konsternację.

Udział w "Milionerach" okazał się wyzwaniem dla studentki medycyny, Zuzanny Mielczarek. Młoda dziewczyna wzięła udział w 503. odcinku teleturnieju, lecz bardzo szybko musiała zakończyć grę.

Uczestnik "Milionerów" pozwał twórców teleturnieju. Przedmiotem sporu była ilość nacięć na kajzerce. Kuriozalną sprawę rozstrzygnięto dopiero na sali sądowej.

Już w latach 50. uwielbiane przez Amerykanów teleturnieje były krytykowane za liczne oszustwa. Właściwe odpowiedzi przekazywała uczestnikom przed nagraniami sama produkcja. Niepokonani, kontrowersyjni mistrzowie przyciągali przed telewizory liczniejszą publiczność, co przekładało się na sukces finansowy stacji. Sami zarobili od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy dolarów.

Polacy nie wyobrażają sobie "Milionerów" bez Huberta Urbańskiego, Brytyjczycy - bez Jeremy'ego Clarksona. Mimo sympatii widzów w historii programu zdarzyły im się wpadki. Jedna z nich miała miejsce, gdy pewny siebie Clarkson zapewniał gracza, że zna właściwą odpowiedź na pytanie warte 16 tysięcy funtów. Obaj przekonali się, jak bardzo się mylili.

W programie "Milionerzy" zdarzają się pułapki. Uczestnicy, którzy stracili czujność, łatwo w nie wpadają i szybko żegnają się z wygraną. Tak było i tym razem. W jednym z odcinków uczestniczka otrzymała wyjątkowo podchwytliwe pytanie, które wzburzyło niektórych widzów.

Uczestniczką poniedziałkowego odcinka teleturnieju "Milionerzy" była Magdalena Wilczek z Warszawy. Kobieta udzielała bezbłędnych odpowiedzi, nie posiłkując się oferowanymi kołami ratunkowymi. Dopiero pytanie o to, z czego powstaje fjut, sprawiło, że się zawahała.

Fani teleturniejów z pewnością pamiętają chwile, gdy nie tylko odpowiedzi uczestników budziły ich wątpliwości, ale też sama treść pytań, sposób prowadzenia programu czy kwestie techniczne. Wpadek nie uniknęły nawet największe produkcje. W jaki sposób Tadeusz Sznuk wprowadził w błąd uczestnika "Jeden z dziesięciu", co takiego przeszkodziło w "Familiadzie" po 26 latach i ile razy w "Milionerach" zdarzyło się, że więcej niż jedna odpowiedź była prawidłowa?

Rahim Oberholtzer dał się poznać jako pierwszy zwycięzca w historii amerykańskiej telewizji, który wygrał w teleturnieju więcej niż milion złotych. Wcześniej rekord najwyższej wygranej należał do Johna Carpentera, pierwszego zwycięzcy formatu "Milionerzy". Carpenterowi udało się "odbić" tytuł najwyższej telewizyjnej wygranej, gdy w odcinku specjalnym zdobył dodatkowe 120 tys. dolarów, jednak Oberholtzerowi taki wyczyn udał się w przypadku jednego formatu

Fani telewizyjnych quizów dobrze kojarzą Johna Carpentera, nie tylko pierwszego zwycięzcę amerykańskiej edycji "Milionerów", ale też pierwszego zwycięzcę w historii tego formatu. Udało mu się dotrzeć do finałowego pytania bez wykorzystania kół ratunkowych. Nie każdy jednak pamięta, że ostatecznie zdecydował się na krótki telefon do ojca. Co chciał mu przekazać?

Uda wam się zdobyć komplet?

Tomasz Orzechowski został piątym zwycięzcą polskiej wersji "Milionerów". Uczestnik otwarcie mówi o wygranych pieniądzach. Na co przeznaczył ogromną kwotę? Jego podejście do tak olbrzymiej sumy zaskakuje.

Teleturniej "Milionerzy" od lat jest w czołówce najchętniej oglądanych telewizyjnych show. Z okazji zbliżających się Mikołajek, czwartkowe wydanie programu było niespodzianką dla widzów. W roli uczestników pojawili się uwielbiani przez Polaków bohaterowie kultowej komedii "Listy do M".

Pani Anita wygrała jakiś czas temu 75 tysięcy złotych w "Milionerach". Jej gra wzbudziła jednak sporo kontrowersji. Internauci domagają się sprawdzenia nagrania.

"Milionerzy" to format, który od niespełna 25 lat jest jednym z wiodących telewizyjnych programów rozrywkowych na całym świecie i gromadzi przed telewizorami miliony widzów. O uwielbianym przez Polaków show zrobiło się głośno w 2001 roku, gdy jeden ze zwycięzców został skazany za wyłudzenie.

"Milionerzy" to uwielbiane telewizyjne show oparte na formacie stworzonym przez Brytyjczyków, które od lat gromadzi przed telewizorami miliony widzów. W Polsce pierwsza emisja programu miała miejsce w 1999 roku. Od tego czasu tylko cztery osoby wygrały główną nagrodę. Jedną z nich jest Jacek Iwaszko. Na co przeznaczył wygrany milion?

Pierwsze pytania w "Milionerach" są zazwyczaj proste. Uczestnicy traktują je często jako rozgrzewkę przed trudniejszymi etapami show, ale jak się okazuje nie zawsze. W 597 odcinku już na samym starcie nie było łatwo. Pan Wojciech musiał od razu skorzystać z koła ratunkowego.

Uczestnik poniedziałkowego odcinka programu "Milionerzy" był bardzo blisko głównej wygranej. Do miliona zostały tylko dwa pytania. Jedno z nich go pokonało. Zagadnienie dotyczyło rodzaju biustonoszy.

Nagrodą w programie "Milionerzy", jak sama nazwa wskazuje, jest milion złotych. Trzeba wcześniej odpowiedzieć jednak na dwanaście pytań, co nie należy do łatwych zadań. Okazuje się, że teraz uczestnicy teleturnieju będą mogli wyjść ze studia nie tylko z pieniędzmi. W czwartkowym odcinku Hubert Urbański poinformował o nowej nagrodzie.

Marek Krukowski wystąpił w wielu polskich teleturniejach i wygrał w ponad 50. Dlatego też nazywany jest "zawodowcem" i "królem wygrywaczy". Jak sam przyznał, nagrody pozwoliły mu utrzymywać rodzinę.