Eddie Munson pojawił się na ekranie dopiero w czwartym sezonie "Stranger Things". W postać z serialu Netfliksa wcielił się brytyjski aktor Joseph Quinn. Nastolatek, mistrz gry Dungeons & Dragons, nie dogaduje się najlepiej ze społecznością Hawkins i szybko wpada w tarapaty.
Eddiemu udaje się zaprzyjaźnić z cheerleaderką Chrissy Cunningham. Radość chłopaka nie trwa jednak długo - dziewczyna zostaje porwana i zamordowana. Podejrzenia spadają na Eddiego, który jest poszukiwany listem gończym. Ze względu na swój styl i zainteresowania, chłopaka podejrzewa się o uczestnictwo w satanistycznym kulcie.
Twórcy serialu przyznali, że inspiracją dla tego wątku była dla nich prawdziwa historia z lat 80 i 90., która wstrząsnęła Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią. Sprawa była znana jako "West Memphis Three" i wciąż nie została wyjaśniona. Można ją było prześledzić, oglądając trylogię dokumentalną "Raj utracony".
Przeczytaj więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Sprawa "West Memphis Three" dotyczyła trojga ośmioletnich chłopców. Steven Branch, Michael Moore i Christopher Byers zaginęli 5 maja 1993 roku w West Memphis w stanie Arkansas. Po długich poszukiwaniach ciała dzieci znaleziono w pobliskim lesie. Wszyscy byli rozebrani do naga i związani własnymi sznurówkami.
Tragedia, która spotkała chłopców i szczególne okrucieństwo, jakie charakteryzowało tę zbrodnię, sprawiło, że opinia publiczna domagała się szybkiego znalezienia winowajców.
Podejrzenia śledczych padły na Damiena Echolsa. Osiemnastolatek lubił gotyckie ubrania i słuchał mrocznej muzyki. To wystarczyło, żeby stał się podejrzanym. Nie pomogły też długie włosy i zainteresowania magią.
Chłopak w przeszłości był aresztowany za drobne kradzieże i włamania, zmagał się także z problemami ze zdrowiem psychicznym. Damien przyjaźnił się z Charlesm Jasonem Baldwinem, który zdawał się być jego przeciwieństwem. 17-latek w szkole odnosił sukcesy, interesował się sztuką i miał dobrą opinię. Obaj zostali aresztowani po zeznaniach dalszego, 16-letniego kolegi, Jessiego Missekelley'go. Śledczy przesłuchiwali go 12 godzin bez żadnego nadzoru. W końcu stwierdził, że był z chłopcami, kiedy popełniali przestępstwo, ale sam w tym nie uczestniczył. Chłopak miał problemy w nauce, charakteryzowała go niewielka inteligencja.
Mimo braku DNA oskarżonych na miejscu zbrodni, ciągłego zmieniania alibi przez Jessiego i braku związków nastolatków z zabitymi chłopcami, młodzi ludzie stanęli przed sądem. W mediach zabójstwo było przedstawiane jako rytualny satanistyczny mord. Choć brakowało dowodów, Jessie i Jason zostali skazani na dożywocia, a Damien, który miał być "prowodyrem" morderstwa - na karę śmierci.
Po wyroku sprawa jednak nie ucichła - zajmowali się nią dokumentaliści, a muzycy rockowi wspierali skazanych i domagali się wznowienia procesu, twierdząc, że oskarżona trójka została skazana niesprawiedliwie.
Trójkę z zachodniego Memphis wspierali m.in. Eddie Vedder z Pearl Jam, Henry Rollins z Black Flag i Natalie Maines z Dixie Chicks. Z kolei reżyser Peter Jackson pomagał opłacać obrońców i prowadzone przez nich śledztwa.
Wiele dowodów zostało zniszczone lub zaginęło, a świadkowie wycofywali zeznania, twierdząc, że policja zmuszała ich do obciążania podejrzanej trójki nastolatków.
Ostatecznie, w 2007 roku w sądzie przedstawiono nowe dowody. Okazało się, że większość materiału genetycznego zabezpieczonego na miejscu zbrodni odpowiadała ofiarom, a pozostałej części nie można było przypisać ani ofiarom, ani oskarżonym.
Latem 2011 skazani zostali wypuszczeni, dzięki kruczkowi prawnemu. Wykorzystali tak zwane Alford plea - potwierdzając swoją niewinność i przyznając, że prokuratura miała wystarczająco dużo dowodów, żeby ich skazać.
Wszyscy zostali zwolnieni z więzienia z dziesięcioletnimi wyrokami w zawieszeniu po spędzeniu łącznie 18 lat i 78 dni za kratkami.
****
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.