Steve Jobs ****

Aaron Szekspir.

Gdyby Aaron Sorkin urodził się pięć stuleci temu, nazywałby się William Szekspir. To być może najbardziej ceniony współczesny scenarzysta. Jeden z nielicznych, dostępujących szacunku należnego w jego zawodzie. Dzisiaj częściej mówi się już o filmach ze scenariuszem Sorkina, niż filmach danego reżysera (a "Steve'a Jobsa" nakręcił nie byle kto, bo Danny Boyle). Jego barokowy styl jest tu na tyle widoczny, że... aż przeszkadza. Pisząc rzecz o fikcyjnych osobach, mógłby sobie na nie pozwolić. Jakoś trudno jednak uwierzyć, że nie tylko Jobs, ale i wszyscy z jego otoczenia w rzeczywistości byli mistrzami oratorstwa i przerzucali się puentami, które w normalnych warunkach godzinami wymyślałby cały sztab ludzi.

Ta niepodważalna sztuczność sprawia, że trudno uwierzyć, iż jesteśmy świadkami prawdziwych scen z życia współzałożyciela Apple'a. To jednak dzięki podkręceniu dialogów do absolutnych granic - jest to dramat przegadany, oparty na nieustannych konfliktach, które zajawiane, prowadzone i rozwiązywane są poprzez rozmowę - "Steve'a Jobsa" ogląda się tak dobrze. Być może właściwym miejscem dla tej produkcji byłyby deski teatru.

Ogromne uznanie należy się fenomenalnej obsadzie. Michael Fassbender jest znakomity w tytułowej roli, choć zwolennicy hiperrealizmu mają prawo do czepiania się zbyt mocno rozwiniętej muskulatury aktora. Prawdziwy Jobs raczej nie mógł się taką pochwalić. Świetni są też Kate Winslet i Jeff Daniels. Film godny polecenia, tylko nie oczekujcie od niego poczucia prawdziwej biograficzności.

Ocena: 4/6

Zobacz wideo

"Steve Jobs", dramat, USA 2015, 120 min., reż. Danny Boyle, występują: Michael Fassbender, Kate Winslet, Seth Rogen, Jeff Daniels, Michael Stuhlbarg

Więcej o: