Viviane chce się rozwieść ****

Zniewolona. 20 gniewnych lat.

Viviane chce rozwodu. Elisha nie chce się na niego zgodzić. Elisha jest górą, bo kobieta w Izraelu może uzyskać rozwód - tzw. gett - tylko wtedy, gdy zgodę wyrazi mąż. Viviane walczy o swoje prawa podczas rozprawy rozwodowej, ale jej proces wygląda tak, że Kafka przewraca się w grobie.

"Gett. Proces Viviane Amsalem" (jak brzmi międzynarodowy tytuł filmu) to przykry, izraelski odpowiednik "Przed północą" Richarda Linklatera. Rodzeństwo Shlomi i Ronit Elkabetzowie (Ronit to znana aktorka, świetnie wcielająca się w tytułową bohaterkę) nakręcili przed laty "Wziąć sobie żonę" i "Shivę", opowiadające o wcześniejszych losach Viviane i Elishy. W filmach, o których na świecie mało kto pewnie słyszał, już wtedy nie układało się między bohaterami znakomicie, a "Viviane chce się rozwieść" jest ukoronowaniem rozpadu ich związku.

Problem w tym, że oficjalny rozpad może nigdy nie nastąpić. "Viviane..." - izraelski kandydat to Oscara, który odpadł w pierwszej fazie rywalizacji - ukazuje koszmarną sytuację kobiet w tym kraju. O takie traktowanie (trochę) piękniejszej z płci moglibyśmy podejrzewać raczej najdziksze i fanatyczne religijnie kraje.

W mądrze sfotografowanym, klimatycznym filmie widzimy, że nieszczęśliwa w małżeństwie kobieta dla Sądu Rabinistycznego (nie ma w Izraelu ślubów ani rozwodów cywilnych) właściwie nie istnieje. Mogłaby wcale się nie odzywać. Unikać jej stara się więc także kamera. Mąż z kolei ma prawo ze zwykłej złośliwości nie godzić się na rozwód. Jeśli nie ma ochoty, może nie pojawiać się na rozprawach - wtedy sprawa zostaje odroczona. A jeśli tylko wyrazi chęć wybaczenia żonie głupiej idei rozwodowej, to nikt nie rozumie, dlaczego kobieta nie miałaby w te pędy rzucić się w jego ramiona.

Choć "Viviane..." nie wyściubia nosa poza salę rozpraw (nie licząc krótkich chwil w sądowym korytarzu), to jest niebywale wciągającym dramatem sądowym, gdzie wymiany zdań ogląda się jak najlepsze sceny akcji. W kilku momentach istnieje ryzyko przeładowania historii niepotrzebnymi pomysłami czy zbyt ciężkim dowcipem, ale "Viviane..." to znakomite kino o kobiecie zniewolonej przez małżeństwo i system. Choć do mistrza czysto sądowego gatunku - "Dwunastu gniewnych ludzi" - się nie umywa.

Ocena: 4/6

Zobacz wideo

"Viviane chce się rozwieść", dramat sądowy, Francja, Niemcy, Izrael 2014, reż. Ronit Elkabetz, Shlomi Elkabetz

Więcej o: