Paryż, lata 90. Paul (Felix de Givry) kocha muzykę elektroniczną i chce być profesjonalnym DJ-em. Na razie na muzycznym topie jest rave, ale Paul wraz z kumplem uprawiają garage. Wkrótce stają się znani i zaczynają na swojej pracy zarabiać, ale czy będą równie popularni co równolegle założony przez ich rówieśników zespół Daft Punk?
W życiu Paula zmieniają się partnerki i biznesowe okoliczności. Raczej nie zmieniają się kumple i narkotyki. Matka niezmiennie suszy mu o nie głowę. Jeszcze czasy się zmieniają, wobec czego pałający niesłabnącą miłością do ulubionej muzyki Paul coraz trudniej się w nich odnajduje.
"Hedonizm i niewinność" pokolenia lat 90. >>
Reżyserka Mia Hansen-Love ("Ojciec moich dzieci") - żona odpowiedzialnego za "Sils Marię" Oliviera Assayasa - która scenariusz napisała ze swoim bratem, byłym DJ-em, Svenem, zawsze bardziej zainteresowana była człowiekiem, niż historią. Dlatego cyferki określające bieżący rok akcji przesuwają się po ekranie płynnie i niezbyt wyraźnie. Czasem trudno połapać się w tym, co i dlaczego aktualnie się dzieje, ale nie to w "Edenie" jest najważniejsze. Na pierwszym planie francuskiego dramatu jest Paul i jego "dorastanie", a raczej totalne tkwienie w miejscu. Niektórzy ludzie z jego otoczenia zmieniają się, dorośleją i żyją własnym życiem, inni zamierają tam, gdzie byli przed laty, ale chyba nikt nie pozostaje tak bardzo nienaruszony przez czas, co główny bohater. To sprawia, że choć film ogląda się trochę jak "Boyhood", to jego bohaterowi bliżej do typu Benjamina Buttona. Świat idzie przecież do przodu, a on - nawet, jeśli się nie cofa - stoi w miejscu. Być może to nadaje "Edenowi" swoisty rys melancholii i prawdy.
"Tak rodziła się muzyka elektroniczna". Ścieżka dźwiękowa filmu brzmi znajomo? >>
W filmie można podobno odnaleźć parę autobiograficznych wątków z życia Svena Hansena-Love'a. Bez wątpienia, jest tu też mnóstwo żarcików, anegdotek i aluzji, odnoszących się do znanych postaci sceny (m.in. wspomnianego Daft Punk), które widzowie lepiej zaznajomieni z muzyką elektroniczną z pewnością wyłapią.
Ponadto, w "Edenie" gościnnie pojawiają się ważne dla elektroniki postaci, a licznym muzycznym scenom towarzyszą mniej lub bardziej znane hity gatunku. Uzyskanie praw do użycia utworów było najtrudniejszym zadaniem i głównym powodem, dla którego realizacja "Edenu" trwała trzy lata. Nie udałoby się, gdyby Daft Punk nie zgodził się na wykorzystanie swojej muzyki za tę samą stawkę, jaką otrzymali znacznie mniej znani muzycy. Niektórzy tropiciele sensacji sądzą nawet, że członkowie duetu mogli zrobić wszystkim psikusa i przemknąć w którymś momencie przed kamerą. Czy to prawda, wiedzą pewnie tylko ich najbliżsi znajomi.