Krzysztofa Kowalewskiego jako pierwszy w sieci pożegnał Jan Hartman. "Dobranoc, panie Sułku. Wspaniały facet, twardy, ocalony z Zagłady" - napisał. Smutne doniesienia potwierdziła w rozmowie z Onetem najbliższa rodzina aktora. Jego żona, aktorka Agnieszka Suchora, podzieliła się z kolei na Facebooku zdjęciem Kowalewskiego z krótkim podpisem: "Najdroższy, Najwspanialszy, Najczulszy. Nie przegrał żadnej walki!".
- Nie miałem na siebie żadnego pomysłu, ale to żadnego. A ponieważ moja mama była aktorką, to pomyślałem, że i ja będę aktorem. No i się wpakowałem! - mówił Kowalewski w wywiadzie z Gazeta.pl w kwietniu 2016 roku. Ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie, później został jej wykładowcą. Debiutancką rolę ekranową zagrał w "Krzyżakach" Aleksandra Forda jako łucznik krzyżacki. Na deski teatru po raz pierwszy wkroczył rok później, w 1961 roku, kiedy dołączył do obsady stołecznego Teatru Dramatycznego. Pokazywał się następnie m.in. w Teatrze Polskim, Studenckim Teatrze Satyryków i Teatrze Kwadrat. Na stałe związał się w 1977 roku z Teatrem Współczesnym.
Krzysztof Kowalewski wystąpił w ponad 100 filmach i serialach. Lata 70. odznaczyły początek jego twórczego romansu ze Stanisławem Bareją, którego owocami były niezapomniane role w "Nie ma róży bez ognia", w "Brunecie wieczorową porą", "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz", a także w "Misiu", gdzie wcielił się w Jana Hochwandera, kierownika produkcji filmu "Ostatnia paróweczka hrabiego Barry Kenta". W kontynuacjach "Misia", czyli "Rozmowach kontrolowanych" Sylwestra Chęcińskiego i "Rysiu" Stanisława Tyma, Kowalewski grał kapitana Zygmunta Molibdena. Warto dodać, że jako kierownika produkcji obsadzono go 15 lat po "Misiu", w filmie Marka Koterskiego "Nic śmiesznego".
Wspomniani wcześniej "Krzyżacy" nie byli jedyną ekranizacją powieści Henryka Sienkiewicza, w której zagrał Krzysztof Kowalewski. W "Potopie" Jerzego Hoffmana z 1974 roku wystąpił jako Roch Kowalski, a później w "Ogniem i mieczem" odegrał Jana Onufrego Zagłobę. W filmie "W pustyni i w puszczy" przypadła mu zaś rola Greka Kaliopullego.
Na kartach historii telewizji zapisał się zaś m.in. jako Tomasz Michalik w "Zmiennikach" czy nauczyciel geografii w "Awanturze o Basię". Jedną z jego najpopularniejszych ról był ordynator (a później minister zdrowia) Zygmunt Łubicz z sitcomów Polsatu "Szpital na perypetiach" i "Daleko od noszy". Występował również jako tata Andrzej z "Rodziny Leśniewskich".
Tatą bywał często - wcielił się np. w ojca tytułowej Majki w "Szaleństwa Majki Skowron", ojca Maksa Skalskiego w "Niani", ojca Judyty z "Ja wam pokażę" i "Nigdy w życiu" na podstawie książek Katarzyny Grocholi czy w Edwarda, ojca Dawida (Łukasz Simlat) we wzruszającym filmie krótkometrażowym Aleksandra Pietrzaka "Ja i mój tata". Rozjuszonego rodzica zagrał też w jednym ze swoich najpopularniejszych kabaretowych występów - w skeczu "Dzienniczek syna".
Kabaret i komedia były żywiołem Krzysztofa Kowalewskiego. Kilka lat temu w sieci furorę robił klip z lat 90., w którym aktor fenomenalnie wykonuje utwór Wojciecha Młynarskiego "Ballada o kasjerze". Po 25 latach odtworzył ten popis specjalnie dla Gazeta.pl.
Nie można zapomnieć, że Kowalewski był nie tylko aktorem ekranowym i teatralnym, ale i głosowym. Miłośnicy animacji znają jego charakterystyczny głęboki głos z takich produkcji jak m.in. serii Pixara "Auta", gdzie udzielał głosu Szeryfowi i "Lilo i Stitch" - wystąpił tam jako Jamba. Radiosłuchacze wiedzą natomiast doskonale, że aktor przez dekady był związany z Teatrem Polskiego Radia.
Szeroka publiczność pokochała go za odgrywanie pana Sułka w cyklu słuchowisk radiowych "Kocham pana, panie Sułku" autorstwa Jacka Janczarskiego. Co ciekawe, Krzysztof Kowalewski otrzymał angaż do roli Sułka niespodziewanie, bo pierwotnie w tę postać miał się wcielić Kazimierz Kaczor. Szczęśliwy zbieg okoliczności sprawił, że to Kowalewski dotarł na nagranie pierwszy - tym samym zaczęła się trwająca prawie 30 lat opowieść o nieodwzajemnionej miłości pani Elizy (Marta Lipińska) do Sułka. W niemal wszystkich z 294 odcinków audycji nie zabrakło słynnego wyznania Elizy: "Kocham pana, panie Sułku!", na które Sułek zawsze odpowiadał: "Cicho, wiem!".