Nowa dziewczyna ***

Nie wszystko gra.

Gdyby słynna sekwencja otwierająca "Odlot" była odrobinę mniej udana, idealnego duchowego odpowiednika znalazłaby we wprowadzeniu do "Nowej dziewczyny". Już po paru minutach, rozegranych niemal bez słów, na fotelu za mną w ruch poszła pierwsza chusteczka (jak się domyślacie, w najbliższych zdaniach nie uniknę zdradzenia kilku szczegółów fabuły z początkowej fazy filmu).

Wielką przyjaźń Laury i Claire (Anais Demoustier, "Sponsoring") brutalnie przerywa nagła choroba i śmierć tej pierwszej. Claire jest bardzo przybita, ale mąż (Raphael Personnaz, "Francuski minister") namawia ją do wypełnienia obietnicy złożonej przyjaciółce i zaopiekowania się jej nowonarodzonym dzieckiem oraz świeżo owdowiałym Davidem (w tej roli jeden z najbardziej rozchwytywanych aktorów znad Sekwany, Romain Duris). Claire niechętnie udaje się do domu Laury, gdzie nakrywa Davida (uwaga, drobny spoiler) w żeńskich ciuszkach.

Claire początkowo bierze go za chorego zboczeńca, ale z czasem sama wymyśla mu żeńskie alter ego - Virginię - do którego sama zaczyna się przekonywać. Więź pomiędzy Claire a nim/nią robi się coraz mocniejsza. Czy to przyjaźń? A może pożądanie i miłość? Tylko do kogo - do Virginii czy do Davida? Kim tak naprawdę jest David - mężczyzną, który lubi ubierać się jak kobieta (jak na początku utrzymuje), osobą trans, a może zwykłym gejem albo psychopatą, prowadzącym chorą grę?

To ostatnie też byłoby całkiem możliwe, bo "Nowa dziewczyna" oparta jest na kilkunastostronicowym opowiadaniu zmarłej niedawno autorki kryminałów i thrillerów psychologicznych Ruth Rendell. Reżyser i scenarzysta Francois Ozon ("8 kobiet", "Młoda i piękna") postanowił jednak zdecydowanie mocniej namieszać i z opowieści z dreszczykiem zrobił też opowieść o samoakceptacji i "stawaniu się". Jak to zwykle u Ozona bywa, wkraczamy w pozornie normalny świat zwykłych ludzi, by po chwili przewrócić go do góry nogami i uświadomić sobie, że od początku nic nie było takie, jakim się wydawało. Jak to u Ozona, chwile grozy mieszają się tu z komedią i dramatem.

Płodnemu twórcy od paru lat nie udaje się jednak nakręcić filmu lepszego od "U niej w domu". Podczas oglądania filmu dobrze jest nie wiedzieć, co się za chwilę stanie, ale w przypadku "Nowej dziewczyny" można odnieść wrażenie, że nawet Ozon nie był tego do końca pewien. W tym przypadku nadmierna gatunkowa niepewność zadziałała na szkodę obrazu. Zaskakującą, ale dobrze dobraną ścieżkę dźwiękową w pierwszej połowie filmu dominuje "Hot N Cold" Katy Perry, a w drugiej części "Mon coeur s'ouvre a ta voix", popularna aria z opery "Samson i Dalila".

"Nowa dziewczyna" dostała nagrodę dla najlepszego filmu LGBT na ostatnim festiwalu w San Sebastian. Miała też dwie nominacje do Cezarów, w tym dla Durisa za rolę męską, ale za najlepszego aktora uznany został Pierre Niney (tytułowa rola w "Yves Saint Laurent"). Subtelnie, w ogóle nie w kabaretowy sposób wcielający się w kobietę Duris może jednak być dumny z innego tytułu - posiadacza najlepszych męskich nóg we francuskim kinie.

Ocena: 3/6

Zobacz wideo

"Nowa dziewczyna", dramat, Francja 2014, 105 min., reż. François Ozon, występują: Romain Duris, Anais Demoustier, Raphaël Personnaz, Michele Raingeval, Aurore Clément, Isild Le Besco, Jean-Claude Bolle-Reddat

Więcej o: