Grzegorz Komendarek przez 12 lat wcielał się w rolę kucharza, Grzesia, w popularnym serialu "Złotopolscy". Choć rola w produkcji przyniosła mu popularność, to prywatnie był bardzo samotny. Gdy zginął w wypadku, nie było osoby, która mogłaby zorganizować jego pogrzeb.
Niewielu wie, że Grzegorz Kucharek został aktorem przez przypadek. Mężczyzna był zawodowym kucharzem, a na co dzień pracował w restauracji, w której nagrywano część zdjęć do serialu "Złotopolscy". Reżyser produkcji, Radosław Piwowarski, zaproponował kucharzowi krótki epizod, lecz rola tak przypadła do gustu widzom, że Grzegorz związał się z serialem na aż 12 lat. — Był prawdziwym kucharzem w restauracji, w której mieliśmy zdjęcia, i pewnego dnia Radosław Piwowarski dał mu prawdziwe zadanie w "Złotopolskich". Grzesio zagrał, raz, drugi, trzeci... i grał u nas kilkanaście lat — wspominała w rozmowie z "Faktem" reżyserka, Małgorzata Raszek-Zaliwska.
Udział w popularnej produkcji sprawił, że Komendarek zyskał sympatię nie tylko widzów, ale i twórców. Niedługo później kucharz otrzymał kilka kolejnych ról. Wystąpił w serialach tj. "Hela w opałach", "Na dobre i na złe" czy "Rodzinka.pl".
21 września 2014 roku media obiegła informacja o śmierci Grzegorza Komendarka. Ceniony kucharz i aktor popularnych seriali zginął w wypadku samochodowym podczas drogi powrotnej z IV Festiwalu Rosołu.
Grzegorz Komendarek był skrytym człowiekiem. O życiu prywatnym nie mówił za wiele. Dopiero po jego śmierci wyszło na jaw, że był bardzo samotny, a najbliższe były mu dwa psy. Jego rodzice zmarli bardzo wcześnie, z kolei siostra zginęła w tragicznych okolicznościach za granicą, a więc nie było osób, które mogłyby go pochować. — Trudno mi sobie wyobrazić, że można być tak samotnym człowiekiem. Jestem wstrząśnięta tą sprawą. Zginął człowiek tak samotny, że nie ma go kto pochować. Przerażające. Brak mi słów — mówiła rozżalona aktorka, Aleksandra Woźniak.
Ostatecznie organizacją pogrzebu Grzegorza Komendarka zajęła się produkcja "Złotopolskich". Ekipa wspólnie zebrała fundusze na pochówek, a reżyserka, Małgorzata Raszek-Zaliwska, osobiście pilnowała, by dopiąć wszystkich formalności związanych z ceremonią.
Więcej aktualnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.