22 października 1999 roku na srebrnych ekranach w całej Polsce zadebiutował "Pan Tadeusz" w reżyserii Andrzeja Wajdy. Produkcja stworzona na motywach poematu Adama Mickiewicza błyskawicznie zdobyła serca widzów i uznanie krytyków. Wielu do dziś zachwyca się wyjątkowymi krajobrazami, które stanowiły tło dla rozgrywających się wydarzeń.
Od początku wiadomo było, że ekranizacja będzie realizowana z rozmachem, przeznaczono na nią bowiem zawrotną sumę 12,5 mln złotych. Tak wysoki budżet pozwolił twórcom wiernie oddać historyczny okres opisany na kartach książki. Choć scenografia pochłonęła znaczną jego część, to idylliczne krajobrazy zaoferowała natura. Plan zdjęciowy realizowany był w kilkunastu różnych miejscach, lecz podczas ich wyboru kierowano się konkretnymi kryteriami. Twórcom zależało przede wszystkim na tym, by było w miarę łatwe i szybkie połączenie z Warszawą. Z tego też powodu wybór padł na Modlin, Piotrków Trybunalski i Sierpc. Niektóre sceny musiały jednak wiernie oddać sielskość polskiej prowincji. Rozpościerające się pola zbóż i odseparowanie od zgiełku miasta od razu przywiodły Wajdzie na myśl ukochane Suwałki. To właśnie tam 6 marca 1926 roku przyszedł na świat i spędził pierwsze 8 lat życia.
Okazuje się, że na kilkanaście lat przed realizacją filmu, Wajda powrócił na te tereny. W latach 1989-1991 pełnił nawet funkcję senatora, dbał przede wszystkim o rozwój tamtejszej kultury. Tuż przed rozpoczęciem zdjęć kilkukrotnie wybrał się do Suwałk w towarzystwie scenografa oraz operatora, Pawła Edelmana. Każda podróż w te rejony była dla niego nie tylko obowiązkiem zawodowym, ale i powrotem do najpiękniejszego okresu dzieciństwa.
– Zawsze z sentymentem wspomniał czasy, gdy był tam razem z ojcem, który należał do pułku ułanów. Dobrze znał te tereny, dlatego nie mógł ich ominąć, przygotowując "Pana Tadeusza". To był jeden z niewielu terenów, gdzie zachował się urok prawdziwej, nieskażonej współczesnością natury. Bez linii przesyłowych, bez wiatraków, bez zakładów przemysłowych – opowiadał w rozmowie z Wirtualną Polską Allan Starski, który w 2000 roku otrzymał Orła od Polskiej Akademii Filmowej za scenografię do tejże produkcji. Gdy przemierzał okoliczne miejscowości, wybór niemal od razu padł na niewielką wieś Smolniki, położoną przy kilku polodowcowych jeziorach, które idealnie odwzorowywały widok niczym znad Niemna. – No pięknie, pięknie. A potem przyjdą aktorzy i mi to wszystko zepsują – miał mówić Wajda, gdy spoglądał na krajobraz.