Gdy pojawiła się w muzycznym programie, widzowie dobrze kojarzyli jej głos. Christina Grimmie była już znana jako jedna z najpopularniejszych wokalistek na YouTube. Po udziale w talent show jej kariera zaczęła nabierać tempa. Kontrakt z wytwórnią, wielogodzinne nagrania w studio i liczne koncerty były tym, o czym marzyła od dziecka. Niestety szczęście młodej gwiazdy przerwała tragiczna śmierć z rąk psychofana.
Christina Grimmie już od najmłodszych lat przejawiała ogromne zamiłowanie do muzyki. Jako 10-latka rozpoczęła naukę gry na pianinie i szybko zaczęła występować przed publicznością podczas lokalnych wydarzeń. Gdy miała 15 lat, wpadła na pomysł publikowania swoich coverów na YouTube. Tak zaczęła się jej przygoda z platformą, dzięki której zdobyła swoich pierwszych fanów. Młoda artystka regularnie wstawiała do internetu filmiki, na których śpiewała utwory najpopularniejszych wykonawców, a jej popularność stale rosła. Po zaledwie dwóch latach działalności w sieci, zajęła 2. miejsce w konkursie "MyYouTube", podczas gdy pierwsze miejsce przypadło gwiazdce Disneya, Selenie Gomez.
W 2011 roku na rynku fonograficznym pojawił się debiutancki minialbum "Find Me", który Grimmie promowała singlem "Advice". Jej autorska muzyka przypadła do gustu słuchaczom i dwa lata później pojawiła się jej pierwsza i jedyna pełnowartościowa płyta wydana za jej życia, "With Love". Dla zwiększenia zasięgów, postanowiła wziąć udział w castingach do 6. edycji amerykańskiego "The Voice". Jurorzy od razu poznali się na jej talencie i przeszła do kolejnych etapów programu. W drodze do finału mogła liczyć na wsparcie m.in. Justina Biebera i Seleny Gomez, której mama była jej managerką.
Choć nie wygrała show, to zajęła 3. miejsce, a jej kariera niemal natychmiast nabrała rozpędu. Szybko podpisała kontrakt z dwoma wytwórniami, 222 Records oraz Young Money Entertainment, i wyruszyła w trasę koncertową, podczas której występowała u boku zwycięzców poprzednich edycji amerykańskiego "The Voice". Marzenia o karierze zaczęły się spełniać, a Grimmie mogła zająć się muzyką na pełen etat.
Grono fanów Grimmie stale się powiększało. Młoda wokalistka jeździła po kraju i występowała na żywo, a na jej koncerty przychodziły rzesze wiernych słuchaczy. Na 10 czerwca 2016 roku miała zaplanowany koncert w Orlando, jak się później okazało, ostatni w swoim życiu. Została ciepło przyjęta przez zgromadzoną publiczność, a po show postanowiła zejść ze sceny, by porozmawiać z fanami i rozdać autografy. Po zaledwie kilku minutach ktoś ze zgromadzonego tłumu oddał trzy strzały w kierunku wokalistki. Dwa z nich trafiły w klatkę piersiową, a jeden w głowę. Natychmiast przetransportowano ją do szpitala, lecz jej stan był krytyczny. Mimo wysiłków lekarzy, jej życia nie udało się uratować i tuż przed godziną 23 stwierdzono zgon. W chwili śmierci Christina Grimmie miała 22 lata.
Okazało się, że zabójcą młodej piosenkarki był niejaki Kevin Loibl. Jak dowiodło śledztwo, mężczyzna był jej psychofanem. Miał na punkcie Grimmie obsesję, która popchnęła go do makabrycznego w skutkach czynu. Niestety za przestępstwo nigdy nie poniósł odpowiedzialności, gdyż tuż po zdarzeniu Loibl popełnił samobójstwo.
Zarówno rodzina, jak i wierni fani młodej artystki, nie mogli pogodzić się z jej przedwczesną i tragiczną śmiercią. Bliscy zdecydowali się uczcić jej pamięć wydając album "All Is Vanity", nad którym pracowała przed zamachem. Płyta zadebiutowała na rynku w pierwszą rocznicę śmierci Christiny Grimmie.
Więcej aktualnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.