Aaliyah od najmłodszych lat wytrwale pracowała na swoją pozycję w branży muzycznej. Była zdeterminowana, by osiągnąć sukces i nie szukała dróg na skróty. Styl i kompozycje, które wypracowała w studio, znacząco wyprzedziły epokę, w której tworzyła. Choć na swoim koncie miała liczne osiągnięcia i tylko jeden skandal obyczajowy, to dziś niewielu pamięta, jak wielki wkład w historię muzyki miała księżniczka R&B.
Z muzyką była związana od dziecka, a przed szerszą publicznością zaprezentowała się w wieku 11 lat podczas swojego debiutu w telewizyjnym talent show "Star Search". Co prawda nie udało jej się wygrać programu, lecz już wtedy branża była zainteresowana tym, co miała do zaoferowania młoda wokalistka. Aaliyah miała już pomysł na swoją karierę. Wiedziała, co chce nagrywać i na jakich gatunkach chce oprzeć swoją twórczość.
Dwa lata później Aaliyah rozpoczęła współpracę z cenionym w branży piosenkarzem i producentem, R. Kellym, którego poznała za sprawą swojego wujka, Henkersona, który także był związany ze światem muzyki. Owocem wielogodzinnych nagrań w studio były jej autorskie piosenki, które ujrzały światło dzienne wraz z premierą jej debiutanckiej płyty. Album "Age Ain’t Nothing But A Numer", który na rynku fonograficznym ukazał się w 1994 roku, łączył brzmienia jazzu, soulu i hip-hopu. Płyta sprzedała się w nakładzie ponad trzech milionów egzemplarzy i szybko pokryła się platyną.
Wraz z ogromnym sukcesem związanym z debiutanckim albumem wokalistki, w mediach pojawiły się informacje o zażyłej relacji łączącej ją z mentorem. Młoda artystka wdała się w romans ze starszym o 12 lat R. Kellym, z którym nawet potajemnie wzięła ślub. Okazało się, że chcąc sformalizować związek, musieli sfałszować dokumenty. Piosenkarka miała wówczas zaledwie 15 lat i w świetle prawa nie mogła wejść w związek małżeński. Ostatecznie ich małżeństwo zostało unieważnione.
Choć Aaliayh nigdy nie komentowała publicznie związku, to spekulowano, że piosenkarz wykorzystał jej młodzieńczą naiwność. Kilka lat później, już po śmierci artystki, R. Kelly usłyszał zarzuty wykorzystywania seksualnego nieletnich dziewcząt.
Medialny skandal nie zaważył jednak na twórczej działalności Aaliyah. Dwa lata później wokalistka ponownie udowodniła, że nie boi się eksperymentować. Jej druga płyta "One In A Million" pokazała zupełnie nowe oblicze R&B. Album sprzedał się w nakładzie aż 11 milionów egzemplarzy i pokrył się podwójną platyną. Przełomem w karierze artystki był trzeci i zarazem ostatni krążek wydany za jej życia. Płyta "Aaliyah" zadebiutowała na rynku fonograficznym w 2001 roku, zaledwie miesiąc przed tragiczną śmiercią wokalistki. To właśnie w celu nakręcenia teledysku do singla "Rock the Boat" promującego ten album, Aaliyah poleciała na Bahamy.
Feralnego dnia, 25 sierpnia 2001 roku, Aaliyah i zaledwie 8 członków z 60-osobowej ekipy udali się na lotnisko, gdzie mieli zaplanowany lot powrotny prywatnym jetem do Miami. Na miejscu okazało się jednak, że są pewne komplikacje. Nie przewidziano, że liczba pasażerów oraz ich bagaże, sprawią, że samolot będzie przeładowany. Gdy ta informacja dotarła do Aaliyah, kierowana ostrożnością i strachem wokalistka, kategorycznie odmówiła lotu.
Przez cały czas oczekiwania na lotnisku, artystka uskarżała się na ból głowy. Wówczas jedna osoba z ekipy zaproponowała, by wzięła środki nasenne i poszła się przespać do samochodu, który był wynajęty na czas ich pobytu na wyspie i wciąż stał na pobliskim parkingu. Aaliyah posłuchała tej rady i udała się na drzemkę. Po tragedii przez długi czas nie było wiadomo, dlaczego wokalistka ostatecznie zmieniła zdanie i znalazła się wśród pasażerów lotu. Dopiero w książce "Baby Girl: Better Known as Aaliyah" ujawniono bulwersujący przebieg wydarzeń.
Po latach bagażowy lotniska Kingsley Russel, zdobył się na odwagę, by opowiedzieć o szokujących okolicznościach wprowadzenia Aaliyah na pokład samolotu. Choć wtedy był 13-letnim chłopcem, to doskonale pamiętał, co wydarzyło się tamtego dnia i zdradził szczegółowy przebieg wydarzeń. Słowa mężczyzny potwierdziła także jego macocha, która była właścicielką samochodu, w którym słynna wokalistka odbywała drzemkę.
Okazało się, że tabletki nasenne, które piosenkarce podali członkowie zespołu, były tak silne, że spała twardym snem i nic nie było w stanie jej obudzić. Wówczas ekipa podjęła decyzję, by bez jej wiedzy wprowadzić ją na pokład samolotu. Ostrożnie wyciągnęli ją z samochodu, a następnie zanieśli do jeta, mimo iż wcześniej nie zgadzała się na powrót przeciążoną maszyną.
Ona została wniesiona na pokład siłą. Nie wyraziła wcześniej na to zgody
— pisał Russel we wspomnianej publikacji.
Gdy samolot wystartował i wzbił się w powietrze, utrzymał się w górze niespełna minutę. Pilot bezskutecznie starał się opanować sytuację i osiągnąć odpowiednią wysokość lotu, lecz na próżno. Chwilę później maszyna rozbiła się i stanęła w płomieniach ok. 60 m od pasa startowego. W wyniku tragicznego wypadku wszyscy pasażerowie oraz członkowie obsługi znajdujący się na pokładzie tego lotu, ponieśli śmierć.
Późniejsze badania wykazały, że certyfikaty, którymi posługiwał się pilot, były sfałszowane i w rzeczywistości nie miał uprawnień do kierowania samolotem. Ponadto mężczyzna miał wyrok za posiadanie narkotyków, a w chwili tragedii w jego organizmie był alkohol oraz kokaina. To oraz znaczące przekroczenie wagi dopuszczalnego bagażu sprawiły, że sterowanie samolotem było nie tyle utrudnione, co niemożliwe i doprowadziło do tragedii. W chwili śmierci Aaliyah miała zaledwie 22 lata.
Więcej aktualnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.