Uciekła z planu u Wajdy, bo bała się rozebrać. "Uważałam, że jestem aktorką bardziej dramatyczną"

W latach 80. Marzena Trybała kusiła na ekranach, a reżyserzy chętnie wykorzystywali jej wdzięki w swoich produkcjach. Jak wspominała, nie przepadała za odważnymi scenami i denerwowała ją przylegająca do niej łatka. Dziś skupia się na teatrze i uważnie dobiera role.

Urodziła się 16 listopada 1950 roku w Krakowie. Jest jedynaczką, a rodzice wychowywali ją surowo. Jak sama wspominała na łamach "Super Expressu", rodzice "trzymali ją krótko". Gdy oznajmiła, że chce studiować aktorstwo, byli nieco zaskoczeni. – Mimo różnych uwag matek moich koleżanek, że aktorstwo, że szkoła teatralna to zgroza i rozpusta, zgodzili się – wspominała Marzena Trybała. Obawy mogły być uzasadnione, aktorka zyskała bowiem sławę dzięki odważnym scenom w kinie.

Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Zobacz wideo PopKultura odc.155

Z planu u Wajdy uciekła przez rozbieraną scenę. "Uświadomiłam sobie, że nie dam rady"

Marzena Trybała zajmuje czołowe miejsca w rankingu najczęściej rozbierających się polskich aktorek. Wyliczono, że bez ubrania na ekranie wystąpiła aż 25 razy. Co ciekawe, w 1971 roku to z powodu oporów przed scenami bez ubrania aktorka musiała zrezygnować z roli u Andrzeja Wajdy. Na ekranach debiutowała w tym samym roku, w "Podróży za jeden uśmiech". Marzena Trybała miała wtedy 21 lat, a "Krajobraz po bitwie" był jej pierwszym poważnym występem. Aktorka wiedziała, że będzie musiała leżeć bez ubrań i grać martwą, rzeczywistość na planie bardzo ją jednak zaskoczyła. – Kiedy znalazłam się na planie w tłumie ludzi, którzy w niewybredny sposób komentowali przebieg zdjęć, uświadomiłam sobie, że nie dam rady – wspominała po latach w rozmowie z Dorotą Czerwińską. Uciekła z planu, rolę otrzymała ostatecznie Stanisława Celińska, a Marzena Trybała niemal zakończyła karierę, zanim na dobre zdążyła ją zacząć. Jak przyznała, była wtedy "za młoda i zbyt głupia", by poprosić o pomoc w poradzeniu sobie z trudną sceną.

Marzena Trybała w latach 80. została ikoną śmiałych scen. Dziś przyznaje: Nie lubiłam ich

W 1978 roku u boku Andrzeja Seweryna zagrała w filmie "Roman i Magda". To była jej pierwsza główna rola. Na planie aktorka miała kolejne podejście do śmiałych ujęć, tym razem poszło o wiele łatwiej. – Andrzej bardzo mi pomógł. Powiedział, że musimy się tak skoncentrować, by dobrze zagrać – wspominała w rozmowie w magazynie "Retro". Udało się nagrać bez dubli. W latach 80. reżyserzy coraz chętniej podkreślali jej wdzięki w swoich filmach i coraz częściej rozbierali ją na ekranie, aż w końcu przylgnęła do niej łatka ikony odważnych scen. – Jako osoba dość ambitna nie lubiłam ich. Denerwowałam się, że jestem postrzegana przez pryzmat tego, czego sama nie widzę. Uważałam, że jestem aktorką bardziej dramatyczną – wspominała w rozmowie z "Tele Tygodniem".

Zrezygnowała z rozbierania się na ekranie. "Nie interesuje mnie już granie dla grania"

Po latach nabrała jednak dystansu do swoich ról. To z kolei skłoniło ją do wysnucia pewnych wniosków. – Buntowałam się przeciw bezsensownemu rozbieraniu, ale scen erotycznych w naszym kinie było sporo. Wiele tych, które zagrałam, nie podobało mi się, bo nie były porządnie wyreżyserowane – przyznała na łamach "Retro", podkreślając, że takie napięcie powinno budować się w inny sposób, nie ciałem, a gestami, spojrzeniami. W końcu zrezygnowała ze śmiałych scen i kuszenia na ekranie. – Nie interesuje mnie już granie dla grania. Czekam na role, które zainteresują mnie na etapie scenariusza, dadzą szansę osobistego wypowiedzenia się, będą inne od tego, co grałam dotąd – podkreślała w jednym z wywiadów. Dziś 72-letnia aktorka występuje przede wszystkim w teatrze, od kilku lat widzowie mogą ją oglądać też w serialu "Barwy szczęścia".

Więcej o: