Chyba wszyscy pamiętamy, jak w 2011 roku Hanka Mostowiak (w tej roli Małgorzata Kożuchowska) wpadła w kartony. W historii polskiej telewizji jest jednak znacznie więcej aktorów, którzy w nietypowy sposób odeszli z produkcji. Przypomnijmy te, które wywołały największą konsternację u widzów.
W historii "M jak miłość" było wielu aktorów, którzy pożegnali się z produkcją w nieoczekiwany przez widzów sposób. Jednym nie dano szans na powrót, uśmiercając ich bohaterów, zaś innym pozostawiono otwartą furtkę, gdyby w przyszłości zdecydowali się ponownie dołączyć do obsady. Do tego drugiego grona zalicza się Joanna Koroniewska, która w hicie TVP przez 13 lat wcielała się w rolę Małgosi, córki Lucjana i Barbary Mostowiaków. W pewnym momencie jej bohaterka wyjechała do Stanów Zjednoczonych i nic nie wskazywało na to, że nie wróci do rodziny. Scenarzyści trzymali widzów w napięciu aż do momentu, gdy okazało się, że kobieta została uwikłana w sektę i przepadła bez wieści.
Znacznie częściej scenarzyści decydują się jednak na uśmiercenie bohaterów. Tak było w przypadku Małgorzaty Sochy, która zdecydowała się zakończyć przygodę z serialem "Na Wspólnej". Przez blisko 16 lat wcielała się w postać Zuzy, budując tym samym niezachwianą pozycję w branży. Z czasem zaczęły pojawiać się również inne role, w których chciała spróbować swoich sił, lecz liczne obowiązki zawodowe zaczęły kolidować z życiem rodzinnym. Ostatecznie postanowiła zwolnić tempo i zakończyć współpracę z produkcją, z którą była kojarzona najdłużej. Wątek jej bohaterki został urwany w przewidywalny sposób, lecz to wystarczyło, by na kilka odcinków podnieść oglądalność. Zuza uległa wypadkowi, a następnie trafiła do szpitala, gdzie mimo starań lekarzy nie wybudziła się ze śpiączki.
Katarzyna Zielińska w "Barwach szczęścia" grała już od pierwszego odcinka i nie ukrywała, że produkcja była dla niej przepustką do świata show-biznesu. Mimo sentymentu, rola Marty Walewskiej po dekadzie stała się dla niej uciążliwa, widzowie utożsamiali ją bowiem z serialową bohaterką. Ostatecznie aktorka podjęła decyzję o zakończeniu współpracy z Telewizją Polską, a skomplikowane losy granej przez nią postaci scenarzyści zakończyli niezwykle, jak na telewizję, brutalnie. Walewska padła bowiem ofiarą psychopatycznego mordercy.
Na koniec prawdziwa perełka w historii Telewizji Polskiej. Widzowie z pewnością pamiętają, w jak spektakularny sposób uśmiercono Ryśka z "Klanu". Wielu twierdziło nawet, że dramatyczna scena jego śmierci może konkurować z tą, w której Hanka Mostowiak wpadła w kartony. Bohater grany przez Piotra Cyrwusa wdał się w szarpaninę ze złodziejami w szpitalnym pokoju. W pewnym momencie jeden ze zbirów popchnął go, a on upadł, uderzając głową o podłogę. Później został znaleziony martwy przez innych pacjentów. Wbrew założeniom twórców, scena wywołała ogromne rozbawienie wśród widzów, a aktor długo był bohaterem licznych memów i dowcipów.